wtorek, 1 października 2013

Rozdział 3 - Zeznania

Panno Rose, od kiedy zna Pani oskarżonego? – Rozsiadł się na wąskim, plastikowym krześle, naprzeciw rudowłosej. Patrzył na nią wrogim wzrokiem, chcąc ją przestraszyć by mówiła prawdę.
Dokładnie nie pamiętam dnia, ale będzie to gdzieś koło dwóch miesięcy. – Zawahała się sekundę przy podaniu liczby, ale nie wiedziała dokładnie kiedy niby miał odbyć się ten gwałt.
Spędzacie ze sobą dużo czasu? – Zapytał.
Dużo to znaczy ile? Jak Pan wie, Ian to zajęty człowiek, koncerty, próby i wiele innych rzeczy. Gdy znajduje czas to tak, spotyka się ze mną – powiedziała na pozór luźnym głosem, tak naprawdę w środku drżała z niepokoju.
I co wtedy robicie? – Uśmiechnął się kpiąco.
A to chyba już nie Pana interes prawda? – odpowiedziała złośliwie.
Rose... – Bob położył dłoń na jej ramieniu.
Ech, siedzimy, rozmawiamy, oglądamy filmu, lub po prostu czasem milczymy. Ludzie czasem lubią pomilczeć. – Próbowała być spokojna i nie pokazywać po sobie zdenerwowania, ale coraz trudniej jej to wychodziło.
Mówisz, że w dniu gwałtu byłaś z oskarżonym, a co to był za dzień przypomnij mi? – Wiedział jak podejść, za to ona nie miała pojęcia jak z tego wybrnąć.
Poruczniku, proszę sobie darować takie tanie próby podejścia świadka. Wszyscy dobrze wiemy, że było to dokładnie trzynastego, zeszłego tygodnia. – Wtrącił swoje trzy grosze Bob, za co dziewczyna była mu wdzięczna.
Utrudnia Pan przesłuchanie – warknął mężczyzna w garniturze.
Nie, to Pan zadaje beznadziejne pytania. Jak nie umiesz prowadzić przesłuchania to przyprowadź kogoś kompetentnego – odwarknął mu, ale Rose prędzej by się przestraszyła łagodnego Boba, którego zna, niż policjanta.
Zaraz ciebie wyrzucę z sali i tyle będzie twojego mądrzenia się. Myślisz, że jak kiedyś byłeś wielką szychą to teraz możesz się rządzić? Mylisz się. – W każdym słowie dało się wyczuć jad godny niemałej żmii.
Poruczniku Kevins, proszę wyjść. Od tej pory przejmuję świadka i całą sprawę. – Do pomieszczenia wszedł mężczyzna bliski sześćdziesiątki, z siwymi włosami, lekkim brzuszkiem. Czuło się od niego powagę i surowość, ale również i dobroć, którą jeszcze bardziej się czuło gdy się uśmiechnął do dziewczyny.
Witaj Steven, wieki cie nie widziałem – Bob podszedł do mężczyzny z uśmiechem i go serdecznie uścisnął.
Ale sobie robotę znalazłeś. Ty, ten który zawsze kpił z ochroniarzy gwiazd. – Staruszek roześmiał się głośno, patrząc na bruneta jak na syna.
To mój dobry znajomy, znamy się już bardzo długo, dlatego takim zaskoczeniem było dla mnie, gdy po koncercie wparowała policja i go tu zabrała. Co ta małolata naopowiadała? – Postanowił kuć żelazo póki gorące. Wolał wyciągnąć ta informacje by mieć czas na jakąkolwiek pomoc.
Twierdzi, że tamtego wieczoru Ian ją zgwałcił w swojej garderobie. Mało tego mamy obdukcje lekarską, która potwierdza gwałtowną i brutalną penetracje. Co prawda nie ma żadnych mocnych dowodów, ale ona wskazała jego i trzyma się twardo tej wersji. – przez sekundę patrzył w dokumenty, ale zaraz podniósł wzrok. – A panienka jak się wydaje, jest druga stroną rzeki i twierdzi, że tamtego dnia oskarżony był z nią tak? – podszedł do krzesła i na nie usiadł. Przed miły wygląd i ciepło jakiego emanowało od niego, Rose chciała przyznać się, że kłamała. Jednak to by działała na ich niekorzyść. Dlatego wolała się trzymać jednej historii.
Tak, tego dnia jak przeważnie po koncercie czekałam na Iana w jego garderobie. Ponieważ on nie ma za dużo czasu, a i wypady na miasto kończyły by się tak samo, czyli tłumy fanek atakujące go. Wolimy siedzieć u niego. Tylko proszę uważać bo on będzie zaprzeczał temu co powiem. Moi rodzice za nim nie przepadają i spotykamy się za ich plecami. Ciągłe kłótnie z nimi zawsze wprawiały mnie w zły nastrój i stwierdziliśmy z Ianem, że lepiej będzie im nie mówić, że utrzymujemy kontakt. Wie Pan, oni są jeszcze z czasów kiedy rockmen to facet, który pije na umór, ćpa i każdego wieczoru sypia z inną kobietą, ale ja znam Iana i wiem, że taki nie jest. – Kłamanie przychodziło jej z zadziwiającą łatwością. Nigdy dotąd nie umiała kłamać, a dziś wychodziły z jej ust tak gładko jakby to była prawda.
Bob? – Policjant szukał potwierdzenia jej słów u ochroniarza.
To prawda. Pozwali się i wiesz jak to młodzi. Błysk w oczach, fascynacja drugą osobą. Gdy są razem czuć między nimi chemie, ale póki co są przyjaciółmi – odpowiedział, a rudowłosa wypuściła z płuc wstrzymywane powietrze.
No dobrze skoro jesteście tacy zgodni to zadam jeszcze parę pytań i odwieziesz ją do domu, żeby nie robić jeszcze większego problemu z jej rodzicami. – Otworzył teczkę leżąca na stole i zanotował coś.
Dziękuję – mruknęła zawstydzona, tym że okłamała tak miłego człowieka.
Godzinę później już wchodziła do domu, w którym panowała cisza. Wszyscy spali za co dziękowała Bogu, bo nie chciała się w tej chwili tłumaczyć przed cała rodziną. Jedyne co zrobiła to skierowała się do pokoju brata. Po wjechaniu do pomieszczenia, zobaczyła go jak zawsze odkrytego i rozwalonego na łóżku. Pogłaskała jego rude włosy i uśmiechnęła się z miłością. Poruszył się lekko i otworzył oczy, gdy ją zobaczył od razu się rozbudził z wielkim uśmiechem.
Jesteś najlepszym braciszkiem na świecie wiesz? – wyszeptała tak by nikt jej nie usłyszał oprócz niego.
Czyli się nie gniewasz? – Spytał niepewnie.
Gniewam? Chłopaku, dziś byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Chodź do mnie to pogadamy i tak masz jutro wolne, więc nie musisz spać. – Posłała mu złośliwy uśmiechem, na który jej odpowiedział cichym chichotem.
Udali się na tył domu, gdzie był urządzony jej pokój tak by niczego w nim nie brakowało i by mogła w miarę samodzielnie sobie radzić. Kazała mu poczekać na łóżku, a sama zamknęła się w łazience, gdzie przebrała się w długą piżamę i wróciła do pomieszczenia, gdzie czekało ją gotowe posłanie, na które pomógł jej się położyć brat. Od czasu wypadku, starał się jej pomagać jak mógł i mimo młodego wieku był bardzo dojrzały, gdy tylko mógł z wielką chęcią jej towarzyszył.
Leżąc, ona przykryta po samą szyje jak zawsze, a on odkryty. Opowiedziała wszystko co się działo. Nigdy przed nim niczego nie ukrywała, wiedząc że odpłaca się jej tym samym. Więź między nimi stała się tak silna, że nic nie było w stanie jej zniszczyć, zaburzyć, ani nawet naruszyć. Pielęgnowali ją każdego dnia, każdą rozmową. Czasami w żartach nabijała się z niego, że jego przyszła będzie zazdrosna o ich bliski kontakt, wtedy on patrzył na nią z politowaniem i klepał się po czole. A kiedy mieli dużo do opowiedzenia sobie, robili nocne pogaduchy i przeważnie zasypiali w połowie zdania, tak też było tym razem. Kiedy Rose opowiedziała to wszystko co chciała, on z podekscytowaniem mówił o tym, że powinna dziękować mu za to, ale już nie zdążyła. Zasnęła głębokim snem, z uśmiechem na ustach.
Obudziły ją dopiero jakieś głosy, które robiły się coraz głośniejsze. Rozpoznała, że to rodzice przekrzykiwali siebie nawzajem, do tego stanowczy głosik Kevina. Zdezorientowana nie wiedziała co się dzieje, jedyne co do niej docierało to to, że zbliżają się do jej pokoju. Po paru sekundach, drzwi z hukiem otwierają się, w nich pierwszy staje brat Rose, który ciągnie za rękę zdziwionego Iana, za którym idą rozgniewani rodzice. Wyglądało to komicznie i jednocześnie przerażająco.
Co Ian robił w jej domu, jej pokoju? Czemu mama z tatą na niego krzyczą? I dlaczego Kevin ma minę jakby był wściekły i zirytowany? Te pytania nie dawały jej spokoju, bała się nawet odezwać by uzyskać odpowiedź.
Ej! Ktoś mi powie co tutaj się dzieje? – krzyknęła w końcu by przekrzyczeć wszystkich. I w jednej chwili zamilkli tak jak chciała, ale do tego przenieśli wzrok na nią.
To może ty nam młoda panno powiesz co to wszystko znaczy? – Oho, gdy ojciec odzywa się zwrotem „młoda panno” to znaczy, że jest źle.
A co ma się dziać? To jest Ian, ale już go chyba poznaliście – burknęła pod nosem.
Tak to jest Ian, który przyszedł przeprosić za to, że wmieszał cie w sprawę tego gwałtu o który jest oskarżony, a także o to, że tak późno wróciłaś do domu. Co masz na swoją obronę? I gdzie ty do cholery jasnej wczoraj byłaś?! – Gdy mama krzyczy i przeklina to znak, że należy się ewakuować. I oboje z Kevinem to wiedzą, dlatego on tylko uśmiecha się do Rose przebiegle i wybiega z pokoju.
Zdrajca!!! – wrzeszczy za nim, ale on już zniknął z pola widzenia.
Nie obrażaj brata tylko mów o co chodzi? – Rodzice już stracili cierpliwość, obojgu z oczu biła wściekłość i chęć mordu Iana.
A mogę się najpierw ubrać? Jakby ktoś nie zauważył to dopiero co się obudziłam, a wy wparowaliście tutaj, jakbym zabiła prezydenta Stanów Zjednoczonych. Możecie wyjść? Chciałabym porozmawiać chwile z Ianen na spokojnie bo z wami się nie da! – najlepszą obroną jest atak, od zawsze to wiedziała, sprawdziło się i tym razem. Nie odzywając do niej ani słowem wyszli z pokoju trzaskając drzwiami – Czyś ty ocipiał do reszty?! – nie wytrzymała i cicho krzyknęła na bruneta, który cały czas stał zdezorientowany na środku pokoju.
Myślałem, że wiedzą o wszystkim – próbował się wytłumaczyć.
Tak, wracam do domu w środku nocy i budzę rodziców by im powiedzieć, że skłamałam w zeznaniach, bo facet którego ledwo poznałam jest oskarżony o gwałt. Czy ty jesteś poważny czy na policji dali czy jakieś prochy na głupotę? – Nie mogła się powstrzymać by go nie zbesztać, słowa same wypływały z jej ust.
Jesteś piękna, gdy się tak wściekasz – powiedział z wielkim uśmiechem.
A ty mnie dziś wkurzasz. Co ja teraz mam powiedzieć rodzicom? Pomyśl lepiej o tym – Przełożyła ręce przez głowę, tak by zasłaniały jej twarz.
Jak już tak się uparłaś na policji i tak zeznałaś to powiemy im dokładnie to samo co powiedziałaś policjantowi – jego dłonie odplątały jej ręce i przytrzymał po obu stronach jej głowy. Nachylał się nad nią i przyglądał się jej. Żadne z nich się nie ruszało. – Dziękuje, że mi uwierzyłaś i pomogłaś – pochylił się mocniej i musnął ustami jej czoło.
Pff w czoło to całuje się małe dzieci, a kobietę całuje się w usta. – Słowa wypływają z jej ust zanim zdążyła pomyśleć i zastanowić się nad tym co mówi.
Czy to zaproszenie? – Spytał z głupim uśmiechem.
Tak. Co? Nie. Nie! – Zdezorientowana gubiła się w tym co się działo.
Ach jaka szkoda, bo tak seksownie wyglądasz taka rozgniewana – wymruczał jej do ucha i się odsunął o kilka kroków.
Jesteś okropny – warknęła, ale w duchu tak naprawdę uśmiechała się szeroko. – Wypuścili cie? Cofnęli oskarżenie? – olśniło ją, że jeśli on tu jest to coś musiało się stać.
Nie, nie cofnęli, ale nie mają dowodów, a zeznania twoje i Boba działają na moją korzyść więc musieli mnie wypuścić. Tylko jest jedno małe „ale” – zamilkł na chwilę – Sprawa trafi do sądu, będzie wielkie zamieszanie, a że powiedziałaś wszystkim tą bajkę to zostaniesz wezwana na świadka i będziesz musiała opowiedzieć to wszystko jeszcze raz, a i pewnie adwokat tej małej będzie bardzo naciskał na ciebie. – był zły na siebie, że ją w to wszystko wciągnął, ale wiedział, że bez niej ciężko będzie się wyplątać z tego bałaganu.
Sama się w to wplątałam to teraz się nie wycofam jak tchórz. Możesz na mnie liczyć, a ta kretynka niech ma się na baczności. – Uśmiechnęła się przebiegle, wiedziała, że z takimi panienkami nie ma lekko, ale gdy je się dobrze podejdzie i rozzłości nie panują nad sobą.
Pomóc ci w czymś? Twoi rodzice czekają lepiej, żebyśmy za długo tu nie siedzieli bo jeszcze coś sobie pomyślą. – Poruszył brwiami z dwuznaczną miną.
Posadź mnie tylko na wózek i idziemy z nimi pogadać. Tylko nie mieszaj w to Kevina – poprosiła nie zwracając uwagi na jego słowa. Była zdania że jak każdy facet myślał tylko o jednym. Jak to mówią, facet jest zawsze głodny, tylko że są dwa głody, jeden na seks, drugi na jedzenie.
Dopiero, gdy drugi raz nachylił się nad nią by wziąć ją na ręce dostrzegła, że ma lekki zarost a także ubrania z poprzedniego dnia. Musiał z komisariatu pędzić prostu do niej, skoro nawet się nie przebrał ani nie ogolił. Takie właśnie myśli krążyły po głowie rudowłosej, ale gdy spojrzała w oczy Iana każda myśl uleciała. Została pustka i ta zieleń, kolor nadziei. Uwielbiała te oczy już na zdjęciach gdy je widziała, ale teraz kiedy miała je nie dalej niż dziesięć centymetrów od swoich, mogła legalnie się przyznać, że to właśnie je wyobrażała sobie podczas ćwiczeń. Wtedy kiedy było jej najgorzej, pomogły jej i ona miała zamiar odwdzięczyć się tym samym. Nie ważne za jaką cenę i nie ważne czy znajomość z Ianem przemieni się w coś więcej. Pomoże mu.
__________________________________________
Dobra możecie mi krzywdę zrobić, ale odwołuje się do waszych serc:D Nie wolno krzywdzić Dominiczki:D Demon zabiera mi tyle czasu, że mało mi zostaje mi na Rockmena, ale obiecuje, że będę tu dodawać nowe rozdziały. 
A tymczasem... Podobało sie?:D
Notke Dedykuje Anicie, której obiecałam to:D 

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2 - Pierwsze kłopoty.

Jednak tą przyjemną i intymną chwilę przerwało jakieś zamieszanie na korytarzu, słuchać było krzyki mężczyzn i Boba, nie rozumieliśmy co mówią do siebie. Lecz mogliśmy się domyślić, że nie była to przyjacielska pogawędka.
Nie bój się, to pewnie jakieś nadgorliwe fanki bądź ojciec, którejś z nich. Jak zawsze myślą, że jestem na ich wyłączność. – Ian podszedł do niej i kucnął przed łapiąc ją za dłonie, gdy zobaczył strach w jej niebieskich oczach. Ale ona nie była taka pewna, coś w środku serca, mówiło jej, że zaraz stanie się coś niedobrego.
I nie pomyliła się o wiele. Po paru sekundach do drzwi zaczął ktoś walić, nie było to dyskretne stukanie czy też nieco głośniejsze. Ktoś po prostu zaciśnięta pięścią uderzył kilka razy o białe, niezbyt grube skrzydła, by nie czekając na odpowiedź od raz je otworzyć i wpaść do środka. Byli do dwaj policjanci, którzy od razu wyciągnęli broń i zaczęli mierzyć do Iana.
Odsuń się od niej i pod ścianę. Nogi szeroko, ręce nad głowę, oprzyj tak bym je widział i ani kroku. – Mierzyli do niego, gdy oboje w szoku Ian i Rose nie ruszyli się, jeden z policjantów podszedł i pchnął bruneta.
Bob co się dzieje? – krzyknął do swojego ochroniarza, który stał w drzwiach z jakimś papierem w ręce i niedowierzaniem na twarzy.
Mają nakaz aresztowania cie szefie – powiedział bezradnie rozkładając ręce. Kilka razy jeszcze przejechał wzrokiem po tekście umieszczonym na karce, która była złożona na trzy równe części.
Niby za co? – Odwrócił się do jednego policjanta, ale ten go pchnął z powrotem na ścianę.
Ianie Jenkins zostałeś oskarżony o gwałt na nieletniej Annie Snaps. Masz prawo zachować milczenie, każde słowo może zostać użyte przeciwko tobie. Jeśli nie stać nie na obrońcę zostanie on przydzielony Ci z urzędu. – Policjant skuwał gwiazdora w metole i zimne jak jego głos kajdanki, a przerażona dziewczyna siedziała w bezruchu, czekając na jakąś oznakę, że tylko kiepski żart czy coś takiego. Ale to nie nastąpiło, co wprowadzało ją w jeszcze większe osłupienie.
Co jaki gwałt? Ja nic nie zrobiłem – szarpnął się, ale na nic mu się to zdało, gdyż mundurowy używając specjalnego chwytu, unieruchomił go, schylonego w pół. Jednak gdy zobaczył minę rudej skamieniał – Rose nic nie zrobiłem. Musisz mi uwierzyć, nikogo nie skrzywdziłem. Nie jestem przestępcą, to jakieś nieporozumienie, musisz mi uwierzyć – mówił z takim przejęciem, ale ognisto włosa nie była w stanie się odezwać, jednie tylko kiwnęła potwierdzająco głową.
Nagle jej najpiękniejszy dzień w życiu stał się jakimś koszmarem. Wszystko szło tak cudownie, ale wystarczyła sekunda by zburzyć cały spokój, który panował. Okazało się, że musi jechać z policja i Ianem na komisariat. Ponieważ przebywała z nim sam na sam mogła mieć jakieś cenne informacje, a co gorsza mogła brać udział w dokonanym niedawno przestępstwie. Dla niej ten zarzuć śmieszny, jak ona mogła komuś zrobić krzywdę i do tego drugiej dziewczynie. Jednak mężczyźni byli nieugięci, nic do nich nie docierało. Nie miała jak jechać policyjnym wozem, dlatego też Bob został zobowiązany do dowiezienia jej od razu na posterunek. Jechali prosto za radiowozem, z tylnego siedzenia widziała brązową czuprynę gwiazdora i nie mogła uwierzyć, że to prawda.
Czuła, że to jakiś podstęp, on nie był zdolny do takiej potwornej rzeczy jaką jest gwałt. Widziała to w jego spojrzeniu, gdy do niej mówił. Mogli go oskarżać o różne rzeczy, ale nigdy by nie zrobił krzywdy kobiecie a tym bardziej dziecku jakiemuś. Bo jeśli nieletnia, to ile mogła mieć lat? Piętnaście? Siedemnaście?
Gdy dojechali na miejsce funkcjonariusze policji kazali jej czekać koło jakiś prostytutek, które z widoczną niechęcią patrzyły na nią, jakby zajęła ich teren. Zdenerwowany Bob obiecał zaraz wrócić tylko musi dowiedzieć się czegoś o Ianie. Wrócił po paru minutach w jeszcze gorszym stanie niż w momencie kiedy szedł na zwiad, z jego oczu ciskały gromy, pięści miał mocno zaciśnięte, siadając ciężko na krześle odgrodził zniecierpliwioną dziewczynę od pań lekkich obyczajów.
I co? – Spytała szybko, gdy tylko usiadł.
Zamknęli go w jakieś sali przesłuchań. Nie pozwalają mi tam wejść, jedynie adwokat, po którego już Ian zadzwonił. Obok drzwi, za którymi się znajduje widziałem smarkulę, która udaję przerażona zaistniałą sytuacja. – Oparł głowie o ścianę za sobą i zamknął swoje brązowe oczy na sekundę, po czym westchnął głęboko.
Skąd wiesz, że udaje? – Spojrzała na niego podejrzliwie.
Pracowałem kiedyś jako policjant, ale z powodu zdrowia musiałem zaprzestać i zostałem ochroniarzem Iana, wyczuwam takie rzeczy na odległość. A tą gówniarę pamiętam z jednego z ostatnich koncertów. Chciała się koniecznie dostać do garderoby Iana, ale jej nie wpuściłem, załatwiłem autograf i odesłałem do rodziców, którzy na nią niby czekali. Do tej pory pamiętam jak odchodząc mówiła, że tego pożałujemy. I proszę bardzo. Jest. Teraz to co się dzieje, to jej zemsta, widziałem w jej oczach to, gdy mnie zobaczyła przed chwilą. – Wyjaśnił, a Rose nie mogła uwierzyć jakie mściwe mogą być nastolatki, gdy coś nie idzie po ich myśli. Chore jest to, że nie można nawet spokojnie koncertować, żeby nikt nie oskarżał cie o każde zło na świecie. Na szczęście miała okres dojrzewania już sobą. Teraz miała dwadzieścia lat i wykazywała się trochę lepszym rozumem. W każdym razie, miała taką nadzieję.
Nie da się tego jakoś udowodnić? – liczyła na twierdzącą odpowiedź od niego, ale doczekała się tylko, przeczącego kiwania głową. – Musisz jakoś mi załatwić, żebym mogła z nim porozmawiać – wpadł jej do głowy pewien pomysł, który miała nadzieję, że wypali.
Z kim? – Spytał zdezorientowany, jakby wyrwała go z wielkiej zadumy.
No jak z kim? No z Ianem – Spojrzała na niego zirytowana, ale oczy świeciły się jakby ktoś zapomniał w nich wyłączyć światło.
Co wymyśliłaś? – Uśmiechnął się do niej zadowolony. Mimo, że znaliśmy się tylko kilka godzin, już powstała między nimi nić porozumienia. Wiedział, że ta drobna, ruda dziewczyna wygląda tylko na taką niepozorną, a tak naprawdę w środku niej kryje się prawdziwa kobieta z pazurami.
Nie mogę powiedzieć. Załatw mi rozmowę z nim, bez świadków i kamer – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, chociaż wyraz twarzy raczej zdradzał, że prosi go o to.
Przecież to niewykonalne – oburzył się jakbym żądała gwiazdkę z nieba.
Taki wielki facet jak ty na pewno sobie poradzi z takim zadaniem prawda? – Specjalnie użyła takich a nie innych słów. Ego mężczyzny było ogromne i liczyła, że i tym razem zadziała. Z zaciśniętymi ustami wstał i odszedł od niej szybkim krokiem a ona się uśmiechnęła usatysfakcjonowana, że po raz kolejny udało jej się podejść faceta.
Jednak im dłużej siedziała, tym coraz bardziej się denerwowała. Chciała by jej plan się powiódł, ale musiała mieć zgodę Iana żeby coś takiego zrobić. Wiedziała, że nie będzie to łatwe. Ba... była prawie pewna, że się nie zgodzi. Ale cóż, wtedy zrobi to po swojemu.
Czekała i czekała, a Bob nie wracał. Nie miała już pojęcia ile siedziała koło tych kobiet, które mówiły takie rzeczy, że uszy więdły i do tego te ich słownictwo. Czuła, że ta noc zostanie w jej pamięci na całe życie i nie koniecznie jako jedna z pozytywnych. Jej urodziny, ale już nie była pewna czy najlepsze w życiu. Na pewno bardzo efektowne i niezapomniane. Jednak za to powinna podziękować tej dziewusze przez, którą całe to zamieszanie. Już była gotowa do niej iść i jej wygarnąć, gdy na horyzoncie pojawił się Bob.
Masz pięć minut u niego. Możesz mi wierzyć poruszyłem niebo i ziemie by to załatwić. Mam nadzieje, że twój plan jest wart zachodu. – Poprowadził ją do jakimś zielonkawym korytarzem aż do wyblakłych niebieskich drzwi. Pod którymi stał strażnik z kwaśna miną patrząc na Rose jak i na Boba. Na przekór niemu, uśmiechnęła się Pana policjanta, przed wejściem.
Za drzwiami, siedział Ian, jego dłonie były skute i położone na stole, który stał przed nim. Głowę miał schyloną w dół, wzrok opuszczony na swoje kolana. Widać było po nim, że jest zmęczony. Najpierw koncert, a teraz to zamieszanie. A pokój w odcieniu zgniłej zieleni z mocną jarzeniówką nie dodawał pozytywnej energii.
Dzięki Bob, pilnuj by nikt nie podsłuchiwał dobrze? – Podniosła wzrok na mężczyznę, który tylko kiwnął głową i wyszedł bez słowa.
Co ty tu robisz? – Zgarbiony brunet podniósł na mnie zdziwiony wzrok.
Ciebie też miło widzieć – zakpiła, co jak co, ale miała w planie uratować mu skórę. Nie rozumiała jak mógł myśleć, że go tutaj zostawi.
Myślałem, że już cie puścili. Zrozumieli, że byłaś tylko fanka. – Wiedziała, że specjalnie użył tego słowa. Myślał, że ktoś ich podsłuchuje.
Bob załatwił tylko pięć minut z tobą, bez policjanta i nagrywania więc muszę się streszczać – powiedziała bliżej podjeżdżając do niego. – Słuchaj, wiem że tak gówniara cie wrabia. Dlatego wymyśliłam, że będę twoim alibi. Gdy będą pytać gdzie byłeś tamtej nocy powiedz, że ze mną. Jesteśmy parą, nie wiem kochankami, czy czymkolwiek. – skończyła mówić, a on siedział przez chwilę patrząc się na nią jak na nienormalną.
Co? Zgłupiałaś nie będę cie w to mieszać. – Chciał się zerwać i przejść kilka razy po pomieszczeniu, żeby lepiej mu się myślało, ale zapomniał, że jest przypięty do krzesła.
Nie zgłupiałam. Ale ona na pewno ma jakieś asy w rękawie. Ja jestem twoim najlepszym wyjściem. No bo co, robiłeś tamtego wieczoru po koncercie, kiedy niby ją zgwałciłeś? – Przy ostatnim słowie się skrzywił. Było widać jak na dłoni, że nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego. Nie rozumiała jak ludzie mogą w to wątpić.
A co mogłem robić po koncercie? Oczywiście, że odpoczywałem u siebie w pokoju hotelowym, wie o tym tylko Bob bo on dba o to by nikt nie wiedział, gdzie jestem. – Położył głowę na skrzyżowanych rękach, które wciąż leżały na stole.
Widzisz! Bob potwierdzi moje zeznania, nikt się nie dowie o niczym. Jej oskarżenie jest bezpodstawne. Ja wierze, że nie zrobiłeś jej nic. Dlatego pozwól sobie pomóc. – Odruchowo jej dłoń powędrowała do jego włosów i odgarnęła je tak by mogła spojrzeć mu w oczy.
Podniósł głowę i uniósł wzrok prosto na nią. Patrzyli na siebie w milczeniu, żadne z nich się nie poruszyło ani o milimetr. Wpatrzeni w siebie, nie widzieli nic prócz tej drugiej osoby.
Nie możesz tego zrobić. Odkryją prawdę i jeszcze skarzą ciebie za krzywoprzysięstwo – wyszeptał z zgrozą. Z jego oczu można było wyczytać, że walczy sam z sobą. Nie mógł zdecydować czy pozwolić jej na takie niebezpieczeństwo, czy dać jej tak ryzykować. Nie chciał, żeby narażała się dla niego, nie był tego wart.
Nic mi nie mogą zrobić. Spojrzą na mnie i od razu uwierzą, nikt nie będzie posądzał niepełnosprawnej osoby o to, że kłamie. – Uśmiechnęła się chytrze, do niego. Chciał jej coś powiedzieć, ale nie zdążył, drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł do środka policjant przerywając im tą intymną chwilę.
Gołąbki koniec wizyty. – Mówiąc to złapał wózek dziewczyny i wyprowadził z pomieszczenia, nie dając im się nawet pożegnać.
Jednak plan się nie powiódł, ruda nie dostała odpowiedzi na swoją propozycje. Została zaprowadzona, z potworem na korytarz koło prostytutek. Obok nich krążył nerwowy Bob, który gdy tylko zobaczył Rose zatrzymał się i odebrał ją z rąk mundurowego. Nie zatrzymał się koło krzesełek tylko poszedł dalej. Nie wiedziała dokąd ją prowadzi, ale musiała mu zaufać. Zatrzymali się dopiero po kilku minutach, w odległym kącie posterunku.
Co to za cudowny pomysł, na który wpadłaś? – Spytał i oparł się o pobliską ścianę, uważnie jej się przypatrując.
W zeznaniach, powiem że tamtej nocy Ian był ze mną cały czas. Nie mógł więc zgwałcić tej dziewczyny – powiedziała najkrócej jak umiała.
Oszalałaś? – Dziewczyna wiedząc jaką odpowiedz dostatnie przewróciła oczami, gdy tylko to usłyszała.
A masz lepszy pomysł, Panie Wielki? – zakpiła. Nie rozumiała, czemu sprzeciwiają się jedynemu planu, który mógł zadziałać i uratować Iana od wielu lat spędzonych w więzieniu.
Przecież, jeśli odkryją prawdę pójdziesz siedzieć – powiedział to takim tonem, jakby chciał zdradzał jej coś niespotykanego. Tylko, że już wiedziała o tym, jednak jej cała dusza nie pozwala dopuścić do siebie myśli, że brunet przez jakąś dziewuchę będzie skazany.
Boże, ale wy jesteście przewrażliwieni. Nic się nie stanie. – Upierała się przy swoim, wierząc że to jedynie wyjście. Nie zdążył jej odpowiedzieć bo kolejny raz przerwano rozmowę, tylko tym razem z kim innym. Znowu pojawił się policjant, więc od razu zamilkli.
Pani Rose Scott ? – Podszedł do niej i przypatrywał się uważnie, bądź to miał być jego złowrogi wzrok. Nie mogła się zdecydować.
Tak. – Pokiwała twierdzącą głową.
Jest Pani wzywana na przesłuchanie. Śledczy by chciał z Panią porozmawiać, proszę za mną. – Odwrócił się i odszedł się czekając na jakikolwiek ruch czy idą za nim.
Bob odsunął się od ściany i podszedł do rudej, nic nie powiedziała tylko posłała mu wymowne spojrzenie, w którym pokazała, że wcieli swój plan w życie, bez względu czy się godzą na to, czy nie. Dostrzegła prawie nie zauważalnie kiwnięcie głowa, dające potwierdzenie, że pomoże jej w tej intrydze. Ruszyli za policjantem, który zaprowadził ich do pokoju identycznego jak ten, w którym siedzi, bądź siedział Ian. Tylko, że tutaj w środku stał jakiś mężczyzna po czterdzieste, z brązowymi oczami i podobnym kolorem włosów. Wyróżniały się tylko tym, że miały pierwsze pojedyncze siwe nitki. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, odwrócił się do nich. W garniturze, idealnie dopasowanym do jego dobrze zbudowanej sylwetki. W czarnym kolorze, jedynie z białą koszulą i ciemno niebieskim krawatem, wyglądał na poważne i gotowego ich pogrążyć.
Proszę wprowadzić świadka i wyjść – powiedział do Boba.
On zostaje, nie będę rozmawiała z Panem bez kogoś znajomego u boku. – Była stanowcza. Nikt nigdy nie mówił jej jak wygląda takie przesłuchanie, a Wielkolud już się znał wiec wolała go mieć przy sobie w razie czego.
Osoby z otoczenia oskarżonego nie mogą brać udziału w przesłuchaniu. To może zaszkodzić śledztwu. – Na jego czole pojawiła się dodatkowa zmarszczka wyrażająca zniecierpliwienie.
No to czuje, że nic pan się nie dowie ode mnie... – mruknęła złośliwie patrząc mu prosto w oczy.
Rose... – Ostrzegawcza nuta w głosie Boba mówiła, że przekracza niewidzialna granice.
Spokojnie, pójdźmy na kompromis. Pani przyjaciel zostanie, ale w zamian powie Pani cała prawdę jaka Pani zna, dobrze? – Spytał uważnie patrząc na dziewczynę.
Oczywiście. – Obiecała, wiedząc że nie dotrzyma danego słowa.
______________________________
Rozdział 2 gotowy!:D I jak się podobał?

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 1 - Poznali się

Głośny tłum w wielkiej hali, wykrzykiwał imię idola, którego dziewczyny kochały a mężczyźni chcieli się upodobnić do niego. Wszyscy jak jeden człowiek krzyczeli „Ian! Ian!”. Jednak pośród tłumu była dziewczyna, która czuła się odrobinę zagubiona wśród nich. Uwielbiała piosenki Iana, jego głos, jego sposób bycia, ale nie miała takiej mani na jego punkcie jak oni wszyscy tam zebrani.
Z całego serca jemu współczuła, czuła, że sama by nie dała rady podołać takiej presji od strony fanów. Jednak wiedziała, że on jest przyzwyczajony do tego. Był przygotowany na to co go czeka za kilka minut. Właściwie już powinien wychodzić i właśnie w tym momencie zgasły światła, a wszystkie dziewczyny na około niej zaczęły piszczeć jak nienormalne. Miała wrażenie, że zaraz ogłuchnie.
Ale to nie było wszystko, gdy ostre białe tło sceny uderzyło w źrenice, one nie zrażone tym, krzyczały jeszcze głośniej i głośniej. Gdyby miała miejsce, żeby obrócić wózek na którym siedziała, to by natychmiastowo wyszła. Jednak takiej możliwości nie miała, była z każdej strony przyciśnięta do balustrady, która odgradzała fanów od wąskiego przejścia i sceny.
W takich właśnie chwilach przeklinała los, że kilka lat temu miała wypadek samochody, w którym zginął jej ojciec a ona uszkodziła kręgosłup. Lekarze byli jednogłośni „ Przykro mi, Rose ale nic nie da się zrobić i prawdopodobnie już nigdy nie będziesz chodzić”, ta wiadomość odebrała jej radość na długie tygodnie, jednak w końcu się pozbierała i zaczęła się uczyć żyć od nowa. Przyzwyczajać się do nowego otoczenia i to tego jak bardzo ograniczył ją ruchowo tą wypadek. Ale nie poddała się i walczyła.
A teraz była na koncercie swojego ulubionego wykonawcy, którego nigdy nie widziała na żywo. Bilet od brata, był prezentem urodzinowym, więc nie chciała mu robić przykrości i przyszła. Była mu wdzięczna za to i wzruszyło ją, że młodszy o kilka lat braciszek wydał wszystkie swoje oszczędności, żeby zrobić jej przyjemność, żeby się rozerwała. I udało mu się to, tylko w drugą stronę, zamiast rozrywana była miażdżona.
Jednak gdy rozległy się pierwsze nuty piosenki i do mikrofonu podszedł wysoki na metr dziewięćdziesiąt mężczyzna z brązowymi włosami i zielonymi oczyma. Szerokimi barkami i umięśnioną klatką piersiową, był idealnym odwzorcowanie rockmena, ale ten był wyjątkowy. Gdy się na niego patrzyło czuło się jego siłę, jego dobroć którą nosi w sercu. Ale w momencie kiedy otworzył usta i wydobył się z nich ciepły i lekko zachrypły głoś, dziewczyna poczuła ciarki, które rozeszły po całym ciele.
Pierwsze piosenki były czymś w rodzaju, przystawki i dania głównego. Ale gdy nadszedł moment na to na co czekają wszyscy. Deser. Ian napił się wody i stanął na środku sceny, rozglądając się po tłumie. Na sekundę jego spojrzenie spotkało się z wzrokiem Rose, ale ona miała wrażenie, że tylko jej się wydawało. Jednak nie wiedziała co się wydarzy.
– Moi drodzy – przemówił siadając na brzegu z nogami spuszczonymi w dół estrady. Tłum dziewczyn od razu się zapiszczał. Ale on od razu przyłożył palec wskazujący do ust, ten ruch śledziła dziewczyna na wózku z przyspieszonym biciem serca. Czuła, że te usta będą ją prześladować do końca życia. – Dziś jest dzień wyjątkowy dla pewnej osoby wśród nas. Ma dziś urodziny, sama nie chciała przyjść na mój koncert i dowiem się czemu. – tłum się zaśmiał ale zaraz zamilkł słuchając dalej. Tak jak dziewczyna, która miała wrażenie, że ma ochotę się zapaść pod ziemie. – Ale za to jej brat, wyjątkowy chłopak, młodszy od siostry wydał całe oszczędności na ten bilet. Do tego pisząc do mnie e-maila, opowiedział mi o niej i poprosił żebym coś zrobił dla niej. W pierwszej chwili wydał mi się żartem, ale gdy otworzyłem pewien filmik dołączony do tej wiadomości. Moje serce się wzruszyło. Wiadomo, że nie jestem miękki, ale to coś pięknego. Zresztą sami zobaczcie – mówiąc to, odwrócił się bokiem to telebimu na którym pojawił się zapowiedziany film.
– O mój boże. – Czerwono włosa wyszeptała patrząc z łzami w oczach na siebie.
Amatorskie nagranie przedstawiało ją, podczas rehabilitacji, która przechodziła z krzykiem i łzami. Niby tylko kilka lat temu, ale pamiętała jak wtedy pomagała jej piosenka jedna z ballad Iana. Tak samo w filmiku słychać było ową piosenkę i ją. Rudą dziewczynę, która leżała na ziemi na macie i jak kobieta w białym fartuchu zgina i prostuje jej nogi. Pamiętała ten ból, który wtedy czuła, do tej pory nieraz się pojawiał. Ale tamten czas był okropny. Kamera przybliżyła się i pokazała jej twarz z bliska. Rehabilitantka powiedziała, że to koniec na tamten dzień, a dziewczyna z błogim uśmiech i łzami w oczach wyśpiewała ostatnie słowa ballady. Nagranie się skończyło a na sali panowała cisza. Gwiazdor siedział przez chwilę, wpatrzony w ekran, potem z delikatnym uśmiechem odwrócił głowę do Rose i spojrzał jej prosto w oczy.
– W e-mailu była prośba, czy bym mógł zaśpiewać tą piosenkę specjalnie dla Rose. Chłopak napisał także, że mimo iż całe towarzystwo w szpitalu jakie słyszało tą piosenkę podczas ćwiczeń miało jej dość, tylko nie Rose. Dlatego publicznie oświadczam, że spełnię prośbę młodszego brata Rose a do tego, zapraszam ją na scenę. Specjalnie dla ciebie mamy twój drugi wózek, żebyś mogła usiąść. Ja nie mogę zejść z sceny, ale mój ochroniarz Bob podejdzie i cie weźmie na ręce, by posadzić cie na brzegu obok mnie, a stąd ja cię już wezmę. – Tak jak powiedział tak się stało. Wielki mężczyzna podszedł do barierki i sięgając przez nią, wziął ognisto–włosom na ręce. Obejmując go za szyję drżała z zdenerwowania, nie wiedziała jak się zachować. Bob delikatnie sadzając ją na brzegu poczekał aż gwiazdor podejdzie i ją przejmie. Do tego czasu trzymał ją dla pewności, żeby nie spadła.
– Mam ją – usłyszała za sobą ten znany jej głos i poczuła dłoń na plecach dłoń, a drugą wsuwającą się pod jej uda. Po sekundzie już była w powietrzu. Mocno wtulona w gwiazdora, trzymała go oburącz za szyję. – Nie bój się, trzymam cie – Nie wierzyła w to co się dzieje. Już po paru sekundach siedziała na wózku, który został wprowadzony na scenę. Ian upewnił się, że dobrze siedzi dopiero wtedy usiadł obok niej i skinął zespołowi, że mogą zacząć grać. Ludzie w zaczęli bić brawo i krzyczeć.
Muzyka rozbrzmiała wokół nas, z jego gardła wychodziły piękne słowa o miłości, wierze, przyjaźni. Łzy, które jeszcze dobrze, nie wyschły po wzruszeniu zastąpiły nowe. Nie widziała prawie nic na oczy, jedynie jego zielone tęczówki. Wpatrzona w niego nie myślała o niczym innym, liczyła się tylko ta chwila ten moment. Piosenka się skończyła, ale oni nie odrywali od siebie wzroku byli jak w transie. Pierwszy poruszył się brunet, uśmiechnął się do niej szeroko, puścił oczko i wstał.
Do niej za to podeszła jakaś kobieta i ją zabrała z sceny. Powiedziała jej tylko, że zabiera ją do garderoby Iana, który poprosił żeby na niego zaczekała. Dziewczyna mimo że była w ciągłym szoku, zgodziła się ochoczo i czekała. Koncert trwał i choć nie widziała go, tylko słyszała to co tam się działo to, i tak była w siódmym niebie. Nie mogła się wręcz doczekać kiedy się skończy i gwiazdor przyjdzie do niej. Czuła jak jej serce galopuje w klatce piersiowej, jak energia rozsadza jej ciało. Dawno już nie czuła się tak wyśmienicie i tak szczęśliwie, była winna bratu ogromną przysługę. Nigdy się nie spłaci za to co dla niej zrobił.
W końcu jednak doczekała się głośnych oklasków, które wcale nie były krótkie. Potem oczywiście minęła jeszcze chwila i do pokoju wszedł Ian, z nim weszli także jego ochroniarze a także jakaś kobieta z notesem w garści i słuchawką w uchu. Dwóch mężczyzn, w tym jeden z nich to Bob, stanęli przy drzwiach, Ian podszedł do najbliższego krzesła i na nie opadł zmęczony. Najbardziej aktywna była owa kobieta, stała nad nim i cały czas mówiła, tak szybko że ledwo szło ją zrozumieć. Dopiero kiedy skończyła, brunet kiwnął głową potwierdzająco i wtedy wyszła a za nią ochroniarze.
– Ależ ona ma słowotok. – Czerwono–włosa mruknęła bardziej do siebie, ale Ian i tak ją usłyszał.
– Tak, ta kobieta to gaduła jakich mało. Mi samemu nauczenie się ją rozumieć zajęło chyba z miesiąc. – Roześmiał się głośno, a ona siedziała wpatrzona się w niego jak w obrazek.
– Dziękuje za to, co zrobiłeś. To najlepszy prezent urodzinowy jaki dostałam w życiu – powiedziała lekko skrępowana.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Możesz mi wierzyć – Posłał jej jeden z swoich firmowych uśmiechów, od których innym dziewczyną miękły nogi. Jednak ona ani drgnęła, jakby nie działał na nią. Zaintrygowany przyjrzał jej się dokładniej.
Drobna ślicznotka z rudymi, lekko falowanymi włosami, jasna cera z paroma piegami na policzkach. Delikatnie zadarty nosek dodawał jej buntowniczości, a niebieskie oczy były głębokie jak ocean. Głębia tęczówki zdawała się nie mieć końca, miał wrażenie że można w nich zatonąć, ale tylko z przyjemności. Każdy kto w nie spojrzał mógł bez problemu się w nich zakochać. Całości dopełniały, piękne, pełne usta. Naturalnie zaróżowione i jedynie pokryte bezbarwnym błyszczykiem. Idealne usta do całowania.
Zapatrzony w nią nie zwrócił uwagi na to, że dziewczyna coś do niego mówiła, dopiero jej wymowne spojrzenie, że czeka na odpowiedzieć otrzeźwiło go.
– Mówiłaś co? – spytał z uśmiechem, chcąc zakryć swoje skrępowanie.
– Pytałam czemu zaprowadzono mnie do twojej garderoby? Nie zrozum mnie źle, to zaszczyt tutaj być, tylko nie rozumiem. Po co tu jestem? – Jej śmiałość go zadziwiały. Żadna dotąd fanka, nie zadała mu takiego pytania. Przeważnie siedziały i się gapiły na niego jak w obrazek i tyle. A ona... ona pyta po co tu jest.
– Pierwszy raz ktoś mi zadał takie pytanie – przez chwilę zanim odpowiedział siedział z otwartymi ustami. – Pomyślałem, że jako fanka będziesz się cieszyła z tego, że możesz tutaj być – powiedział pierwsze co mu wpadło do głowy.
– Fanka? – Jej jedna brew powędrowała w górę, a w oczach dało się wyczytać nieme pytanie czy on żartuje, czy pyta o drogę.
– A nie? Mam wrażenie, że po filmie od twojego brata i po tym, że jesteś na moim koncercie mogę cie uznać za moją fankę. – Rozparł się arogancko na fotelu. Za to jej usta wydobył zduszony okrzyk oburzenia.
– Jak możesz mnie porównywać do tych rozhisteryzowanych, napalonych i nieobliczalnych dziewczyn stamtąd? – wskazała ręka na drzwi. Była oburzona jego słowami. Co jak co, lubiła jego muzykę ale nie była taka jak one. – Gdybym była twoją fanką to teraz bym siedziała i się zapewne śliniła przed tobą właśnie, ale wybacz śliniaczek zostawiłam w domu – dodała z złośliwością, a on o dziwo wybuchł śmiechem. Śmiał się tak głośno i tak radośnie, że od samego patrzenia na niego, na jej twarz wpłynął delikatny uśmiech.
– Twój brat miał racje, że cie polubię. Boże kobieto co ty tutaj robisz jak nie masz zamiaru się ślinić. To jedno z moich ulubionych zajęć. Oglądanie śliniących się dziewczyn. – Ponownie wybuchł śmiechem. Rose jedynie pokręciła z litością głową. Nie mogła uwierzyć, że taki dorosły facet bawi się jak dziecko.
Jego zielone oczy lśniły od łez rozbawienia i znanego błysku gdy coś wpadło mu coś w oko. I oto, bingo. Jego obiekt zachwytu siedział przed nim i patrzyło na niego jak na ułomnego. Nie mógł wyjść z podziwu. Wiedział już, że będzie utrzymywał kontakt z tą dziewczyną, była wyjątkowa i piękna. Czego mógł więcej chcieć facet.
Za to ona, wiedziała, że zapamięta ten dzień do końca życia. Myślała, że to jej jedyna okazja na poznanie takiego faceta jak on, ale nie mogła przecież z tego powodu udawać kogoś kim nie jest. Dlatego jej serce biło tak szybko jak nigdy, gdy widziała jego szczery uśmiech i czuła, że ją polubił.
______________________________
Pierwszy rozdział!!!:D Mogą być błędy, ale sama sprawdzałam wiec wybaczcie, nie jest to arcydzieło. Mam jednak nadzieje, że się spodoba. Napiszcie w komentarzach wasze opinie, na każdy komentarz odpisuję od razu, gdy tylko go zauważam!!!:D Pozdrawiam...Aaaa, rozdziały będą pojawiać się w weekendy!:D

sobota, 13 lipca 2013

Wstęp

                                                    Music
– Opisz naszą miłość. Taka nie zdarza się często. Chce żeby wszyscy ludzie na świecie dowiedzieli się, jakim jestem szczęściarzem, że pojawił się na świecie ktoś taki wyjątkowy jak ty. I wybrał mnie, żebym towarzyszył ci przez te wszystkie lata razem. – Mężczyzna po siedemdziesiątce siedział na balkonie małego, lecz uroczego domku. Mieszkał w nim z swoją żoną od blisko trzydziestu lat. To ona go wybrała, zachwycił ją delikatny, mleczny kolor ścian z zewnątrz, czekoladowe dachówki i piękny ogród. Widzieli go przypadkiem, przejazdem, ale gdy go zobaczyła w jej oczach pojawił się tak znany mu błysk. I nie mógł zrobić nic innego jak go w tajemnicy przed nią go kupić i podarować w prezencie na urodziny.
– Ale ja nie jestem pisarka jakąś wybitną czy kimś takim. Piszę tylko do lokalnej gazety małe porady. Takie pisanie rozrywkowe. Nie umiem nic więcej. – Odgarnęła swoje lekko rude włosy do łopatek za ucho. Mimo, że miała już swoje lata, to jej włosy nadal miały podobną barwę do tej, którą miała gdy się poznali. A znała tego mężczyznę większą część życia, wciąż ją zachwycał i krępował w niektórych sytuacjach. Do tej pory jego komplementy sprawiały, że się rumieniła.
– To zrób to tak jak umiesz. Tak lekko i przyjemnie. Ludzie to pokochają tak jak całe New Britain kocha twoje „małe porady”. Zrób to dla mnie, moja kochana. – Spojrzał na nią błagalnie, wiedząc, że prędzej czy później ulegnie jego namową.
– Ian, daj mi spokój. Nic nie będę pisać. – Posłała mu jedno z swoich zirytowanych spojrzeń, a on za to uśmiechnął się do niej szeroko. Wstał i podszedł do niej, po czum ją objął ramionami.
– Mimo upływy lat, złościsz się tak samo. – Pocałował ją czule w czoło, na co ona prychnęła jak rozdrażniona kotka.
– W czoło to całuje się małe dzieci, a żonę, mój drogi, całuje się w usta – powiedziała z chytrym uśmieszkiem i słowami, których używała kiedyś, gdy robił to samo co teraz. Słysząc to usłyszał roześmiał się głośno i pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Nie pouczaj mnie, ty mała złośnico – odpowiedział jej słowami, których zaś on używał w takich sytuacjach. – Tylko opisz naszą miłość – dodał kiedy już myślała, że jej się udało odwrócić jego uwagę.
– Uparty stary osioł – skomentowała z irytacją. – Ale dobrze, jak ci tak na tym zależy to zrobię to. Ale wiedz, że nie wszystko pamiętam, tak jak było. Pamięć nie ta, minęło dużo czasu, mogę pomieszać niektóre rzeczy – spróbowała go zniechęcić.
O to się kochanie, nie martwię. Twoja pamięć jest idealna, nikt tak jak ty pamięta każdy szczegół i umie go wytknąć w stosownym momencie – popatrzył na nią z politowanie, wiedząc dobrze co robi. Byli małżeństwem tyle lat, tyle lat ją znał, a ona naprawdę wciąż liczyła, że uda jej się go wykiwać. – Nasze pierwsze spotkanie na pewno pamiętasz idealnie tak jak ja. Nigdy go nie zapomnę. Zamknij oczy i zobacz te wszystkie lata, które spędziliśmy razem. Te piękne chwile, jak i te ciężkie, nic nas nie rozdzieliło. Nasza miłość była silniejsza od wszystkiego innego i to właśnie chce, żebyś pokazała światu. Miłość, która istnieje, tylko trzeba jej się nie bać i pozwolić jej opanować twoje ciało. Tak jak było w naszym przypadku. Widzisz to kochanie? – spytał, patrząc na nią z iskrami w oczach.
– Nie muszę zamykać swoich. Wystarcza mi, że gdy spojrzę w twoje widzę całą miłość jaką na mnie przelewasz każdego dnia. Ale dobrze, zaraz wezmę kawałek kartki czy czegoś i to napiszę. Wszystko, każdy fragment, każdy pocałunek jakim mnie obdarowałeś, każdą noc, którą spędziliśmy razem. Wszystko. – Delikatnie dotknęła jego policzka dłonią i go pogłaskała. 
_______________________________
Początek pięknego romansu, pięknej miłosnej historii, która jest jedna z lepszych. Mile spędzonego czasu życzę tutaj.