Głośny tłum w wielkiej hali, wykrzykiwał imię idola, którego
dziewczyny kochały a mężczyźni chcieli się upodobnić do niego.
Wszyscy jak jeden człowiek krzyczeli „Ian! Ian!”. Jednak pośród
tłumu była dziewczyna, która czuła się odrobinę zagubiona wśród
nich. Uwielbiała piosenki Iana, jego głos, jego sposób bycia, ale
nie miała takiej mani na jego punkcie jak oni wszyscy tam zebrani.
Z całego serca jemu współczuła, czuła, że sama by nie dała
rady podołać takiej presji od strony fanów. Jednak wiedziała, że
on jest przyzwyczajony do tego. Był przygotowany na to co go czeka
za kilka minut. Właściwie już powinien wychodzić i właśnie w
tym momencie zgasły światła, a wszystkie dziewczyny na około niej
zaczęły piszczeć jak nienormalne. Miała wrażenie, że zaraz
ogłuchnie.
Ale to nie było wszystko, gdy ostre białe tło sceny uderzyło w
źrenice, one nie zrażone tym, krzyczały jeszcze głośniej i
głośniej. Gdyby miała miejsce, żeby obrócić wózek na którym
siedziała, to by natychmiastowo wyszła. Jednak takiej możliwości
nie miała, była z każdej strony przyciśnięta do balustrady,
która odgradzała fanów od wąskiego przejścia i sceny.
W takich właśnie chwilach przeklinała los, że kilka lat temu
miała wypadek samochody, w którym zginął jej ojciec a ona
uszkodziła kręgosłup. Lekarze byli jednogłośni „ Przykro mi,
Rose ale nic nie da się zrobić i prawdopodobnie już nigdy nie
będziesz chodzić”, ta wiadomość odebrała jej radość na
długie tygodnie, jednak w końcu się pozbierała i zaczęła się
uczyć żyć od nowa. Przyzwyczajać się do nowego otoczenia i to
tego jak bardzo ograniczył ją ruchowo tą wypadek. Ale nie poddała
się i walczyła.
A teraz była na koncercie swojego ulubionego wykonawcy, którego
nigdy nie widziała na żywo. Bilet od brata, był prezentem
urodzinowym, więc nie chciała mu robić przykrości i przyszła.
Była mu wdzięczna za to i wzruszyło ją, że młodszy o kilka lat
braciszek wydał wszystkie swoje oszczędności, żeby zrobić jej
przyjemność, żeby się rozerwała. I udało mu się to, tylko w
drugą stronę, zamiast rozrywana była miażdżona.
Jednak gdy rozległy się pierwsze nuty piosenki i do mikrofonu
podszedł wysoki na metr dziewięćdziesiąt mężczyzna z brązowymi
włosami i zielonymi oczyma. Szerokimi barkami i umięśnioną klatką
piersiową, był idealnym odwzorcowanie rockmena, ale ten był
wyjątkowy. Gdy się na niego patrzyło czuło się jego siłę, jego
dobroć którą nosi w sercu. Ale w momencie kiedy otworzył usta i
wydobył się z nich ciepły i lekko zachrypły głoś, dziewczyna
poczuła ciarki, które rozeszły po całym ciele.
Pierwsze piosenki były czymś w rodzaju, przystawki i dania
głównego. Ale gdy nadszedł moment na to na co czekają wszyscy.
Deser. Ian napił się wody i stanął na środku sceny, rozglądając
się po tłumie. Na sekundę jego spojrzenie spotkało się z
wzrokiem Rose, ale ona miała wrażenie, że tylko jej się wydawało.
Jednak nie wiedziała co się wydarzy.
– Moi drodzy – przemówił siadając na brzegu z nogami
spuszczonymi w dół estrady. Tłum dziewczyn od razu się
zapiszczał. Ale on od razu przyłożył palec wskazujący do ust,
ten ruch śledziła dziewczyna na wózku z przyspieszonym biciem
serca. Czuła, że te usta będą ją prześladować do końca życia.
– Dziś jest dzień wyjątkowy dla pewnej osoby wśród nas. Ma
dziś urodziny, sama nie chciała przyjść na mój koncert i dowiem
się czemu. – tłum się zaśmiał ale zaraz zamilkł słuchając
dalej. Tak jak dziewczyna, która miała wrażenie, że ma ochotę
się zapaść pod ziemie. – Ale za to jej brat, wyjątkowy chłopak,
młodszy od siostry wydał całe oszczędności na ten bilet. Do tego
pisząc do mnie e-maila, opowiedział mi o niej i poprosił żebym
coś zrobił dla niej. W pierwszej chwili wydał mi się żartem, ale
gdy otworzyłem pewien filmik dołączony do tej wiadomości. Moje
serce się wzruszyło. Wiadomo, że nie jestem miękki, ale to coś
pięknego. Zresztą sami zobaczcie – mówiąc to, odwrócił się
bokiem to telebimu na którym pojawił się zapowiedziany film.
– O mój boże. – Czerwono włosa wyszeptała patrząc z łzami w
oczach na siebie.
Amatorskie nagranie przedstawiało ją, podczas rehabilitacji, która
przechodziła z krzykiem i łzami. Niby tylko kilka lat temu, ale
pamiętała jak wtedy pomagała jej piosenka jedna z ballad Iana. Tak
samo w filmiku słychać było ową piosenkę i ją. Rudą
dziewczynę, która leżała na ziemi na macie i jak kobieta w białym
fartuchu zgina i prostuje jej nogi. Pamiętała ten ból, który
wtedy czuła, do tej pory nieraz się pojawiał. Ale tamten czas był
okropny. Kamera przybliżyła się i pokazała jej twarz z bliska.
Rehabilitantka powiedziała, że to koniec na tamten dzień, a
dziewczyna z błogim uśmiech i łzami w oczach wyśpiewała ostatnie
słowa ballady. Nagranie się skończyło a na sali panowała cisza.
Gwiazdor siedział przez chwilę, wpatrzony w ekran, potem z
delikatnym uśmiechem odwrócił głowę do Rose i spojrzał jej
prosto w oczy.
– W e-mailu była prośba, czy bym mógł zaśpiewać tą piosenkę
specjalnie dla Rose. Chłopak napisał także, że mimo iż całe
towarzystwo w szpitalu jakie słyszało tą piosenkę podczas ćwiczeń
miało jej dość, tylko nie Rose. Dlatego publicznie oświadczam, że
spełnię prośbę młodszego brata Rose a do tego, zapraszam ją na
scenę. Specjalnie dla ciebie mamy twój drugi wózek, żebyś mogła
usiąść. Ja nie mogę zejść z sceny, ale mój ochroniarz Bob
podejdzie i cie weźmie na ręce, by posadzić cie na brzegu obok
mnie, a stąd ja cię już wezmę. – Tak jak powiedział tak się
stało. Wielki mężczyzna podszedł do barierki i sięgając przez
nią, wziął ognisto–włosom na ręce. Obejmując go za szyję
drżała z zdenerwowania, nie wiedziała jak się zachować. Bob
delikatnie sadzając ją na brzegu poczekał aż gwiazdor podejdzie i
ją przejmie. Do tego czasu trzymał ją dla pewności, żeby nie
spadła.
– Mam ją – usłyszała za sobą ten znany jej głos i poczuła
dłoń na plecach dłoń, a drugą wsuwającą się pod jej uda. Po
sekundzie już była w powietrzu. Mocno wtulona w gwiazdora, trzymała
go oburącz za szyję. – Nie bój się, trzymam cie – Nie
wierzyła w to co się dzieje. Już po paru sekundach siedziała na
wózku, który został wprowadzony na scenę. Ian upewnił się, że
dobrze siedzi dopiero wtedy usiadł obok niej i skinął zespołowi,
że mogą zacząć grać. Ludzie w zaczęli bić brawo i krzyczeć.
Muzyka rozbrzmiała wokół nas, z jego gardła wychodziły piękne
słowa o miłości, wierze, przyjaźni. Łzy, które jeszcze dobrze,
nie wyschły po wzruszeniu zastąpiły nowe. Nie widziała prawie nic
na oczy, jedynie jego zielone tęczówki. Wpatrzona w niego nie
myślała o niczym innym, liczyła się tylko ta chwila ten moment.
Piosenka się skończyła, ale oni nie odrywali od siebie wzroku byli
jak w transie. Pierwszy poruszył się brunet, uśmiechnął się do
niej szeroko, puścił oczko i wstał.
Do niej za to podeszła jakaś kobieta i ją zabrała z sceny.
Powiedziała jej tylko, że zabiera ją do garderoby Iana, który
poprosił żeby na niego zaczekała. Dziewczyna mimo że była w
ciągłym szoku, zgodziła się ochoczo i czekała. Koncert trwał i
choć nie widziała go, tylko słyszała to co tam się działo to, i
tak była w siódmym niebie. Nie mogła się wręcz doczekać kiedy
się skończy i gwiazdor przyjdzie do niej. Czuła jak jej serce
galopuje w klatce piersiowej, jak energia rozsadza jej ciało. Dawno
już nie czuła się tak wyśmienicie i tak szczęśliwie, była
winna bratu ogromną przysługę. Nigdy się nie spłaci za to co dla
niej zrobił.
W końcu jednak doczekała się głośnych oklasków, które wcale
nie były krótkie. Potem oczywiście minęła jeszcze chwila i do
pokoju wszedł Ian, z nim weszli także jego ochroniarze a także
jakaś kobieta z notesem w garści i słuchawką w uchu. Dwóch
mężczyzn, w tym jeden z nich to Bob, stanęli przy drzwiach, Ian
podszedł do najbliższego krzesła i na nie opadł zmęczony.
Najbardziej aktywna była owa kobieta, stała nad nim i cały czas
mówiła, tak szybko że ledwo szło ją zrozumieć. Dopiero kiedy
skończyła, brunet kiwnął głową potwierdzająco i wtedy wyszła
a za nią ochroniarze.
– Ależ ona ma słowotok. – Czerwono–włosa mruknęła bardziej
do siebie, ale Ian i tak ją usłyszał.
– Tak, ta kobieta to gaduła jakich mało. Mi samemu nauczenie się
ją rozumieć zajęło chyba z miesiąc. – Roześmiał się głośno,
a ona siedziała wpatrzona się w niego jak w obrazek.
– Dziękuje za to, co zrobiłeś. To najlepszy prezent urodzinowy
jaki dostałam w życiu – powiedziała lekko skrępowana.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Możesz mi wierzyć –
Posłał jej jeden z swoich firmowych uśmiechów, od których innym
dziewczyną miękły nogi. Jednak ona ani drgnęła, jakby nie
działał na nią. Zaintrygowany przyjrzał jej się dokładniej.
Drobna ślicznotka z rudymi, lekko falowanymi włosami, jasna cera z
paroma piegami na policzkach. Delikatnie zadarty nosek dodawał jej
buntowniczości, a niebieskie oczy były głębokie jak ocean. Głębia
tęczówki zdawała się nie mieć końca, miał wrażenie że można
w nich zatonąć, ale tylko z przyjemności. Każdy kto w nie
spojrzał mógł bez problemu się w nich zakochać. Całości
dopełniały, piękne, pełne usta. Naturalnie zaróżowione i
jedynie pokryte bezbarwnym błyszczykiem. Idealne usta do całowania.
Zapatrzony w nią nie zwrócił uwagi na to, że dziewczyna coś do
niego mówiła, dopiero jej wymowne spojrzenie, że czeka na
odpowiedzieć otrzeźwiło go.
– Mówiłaś co? – spytał z uśmiechem, chcąc zakryć swoje
skrępowanie.
– Pytałam czemu zaprowadzono mnie do twojej garderoby? Nie zrozum
mnie źle, to zaszczyt tutaj być, tylko nie rozumiem. Po co tu
jestem? – Jej śmiałość go zadziwiały. Żadna dotąd fanka, nie
zadała mu takiego pytania. Przeważnie siedziały i się gapiły na
niego jak w obrazek i tyle. A ona... ona pyta po co tu jest.
– Pierwszy raz ktoś mi zadał takie pytanie – przez chwilę
zanim odpowiedział siedział z otwartymi ustami. – Pomyślałem,
że jako fanka będziesz się cieszyła z tego, że możesz tutaj być
– powiedział pierwsze co mu wpadło do głowy.
– Fanka? – Jej jedna brew powędrowała w górę, a w oczach dało
się wyczytać nieme pytanie czy on żartuje, czy pyta o drogę.
– A nie? Mam wrażenie, że po filmie od twojego brata i po tym, że
jesteś na moim koncercie mogę cie uznać za moją fankę. –
Rozparł się arogancko na fotelu. Za to jej usta wydobył zduszony
okrzyk oburzenia.
– Jak możesz mnie porównywać do tych rozhisteryzowanych,
napalonych i nieobliczalnych dziewczyn stamtąd? – wskazała ręka
na drzwi. Była oburzona jego słowami. Co jak co, lubiła jego
muzykę ale nie była taka jak one. – Gdybym była twoją fanką to
teraz bym siedziała i się zapewne śliniła przed tobą właśnie,
ale wybacz śliniaczek zostawiłam w domu – dodała z złośliwością,
a on o dziwo wybuchł śmiechem. Śmiał się tak głośno i tak
radośnie, że od samego patrzenia na niego, na jej twarz wpłynął
delikatny uśmiech.
– Twój brat miał racje, że cie polubię. Boże kobieto co ty
tutaj robisz jak nie masz zamiaru się ślinić. To jedno z moich
ulubionych zajęć. Oglądanie śliniących się dziewczyn. –
Ponownie wybuchł śmiechem. Rose jedynie pokręciła z litością
głową. Nie mogła uwierzyć, że taki dorosły facet bawi się jak
dziecko.
Jego zielone oczy lśniły od łez rozbawienia i znanego błysku gdy
coś wpadło mu coś w oko. I oto, bingo. Jego obiekt zachwytu
siedział przed nim i patrzyło na niego jak na ułomnego. Nie mógł
wyjść z podziwu. Wiedział już, że będzie utrzymywał kontakt z
tą dziewczyną, była wyjątkowa i piękna. Czego mógł więcej
chcieć facet.
Za to ona, wiedziała, że zapamięta ten dzień do końca życia.
Myślała, że to jej jedyna okazja na poznanie takiego faceta jak
on, ale nie mogła przecież z tego powodu udawać kogoś kim nie
jest. Dlatego jej serce biło tak szybko jak nigdy, gdy widziała
jego szczery uśmiech i czuła, że ją polubił.
______________________________
Pierwszy rozdział!!!:D Mogą być błędy, ale sama sprawdzałam wiec wybaczcie, nie jest to arcydzieło. Mam jednak nadzieje, że się spodoba. Napiszcie w komentarzach wasze opinie, na każdy komentarz odpisuję od razu, gdy tylko go zauważam!!!:D Pozdrawiam...Aaaa, rozdziały będą pojawiać się w weekendy!:D
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM za ten rozdział Ciebie, Domson :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się wymyślisz coś tak wspaniałego !
Jestem Twoja jedną z większych fanek ( mam nadzieję, że o tym wiesz)
Nie dopatrzyłam się błędów, świetnie mi sie czytało !
Kocham ten rozdział !
Czekam na nn!
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Wiem, że nią jesteś i ciesze się ogromnie,że ktoś aż tak docenia to co robię!!
UsuńDziekuję słonko<3
Piękne, piękne!
OdpowiedzUsuńŚlinię się jak napalona i nieobliczalna fanka i z niecierpliwością czekam na to, co dalej się wydarzy! Mam wrażenie, że zdobycie Rose będzie trudniejsze niż mogłoby się wydawać!! :))
U mnie zdobywanie, głównych bohaterek nigdy nie jest ławte. ale Ian to twardy gracz i sie nie podda łatwo<3
UsuńMrrr, aż nie mogę się doczekać. :D
Usuń