niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2 - Pierwsze kłopoty.

Jednak tą przyjemną i intymną chwilę przerwało jakieś zamieszanie na korytarzu, słuchać było krzyki mężczyzn i Boba, nie rozumieliśmy co mówią do siebie. Lecz mogliśmy się domyślić, że nie była to przyjacielska pogawędka.
Nie bój się, to pewnie jakieś nadgorliwe fanki bądź ojciec, którejś z nich. Jak zawsze myślą, że jestem na ich wyłączność. – Ian podszedł do niej i kucnął przed łapiąc ją za dłonie, gdy zobaczył strach w jej niebieskich oczach. Ale ona nie była taka pewna, coś w środku serca, mówiło jej, że zaraz stanie się coś niedobrego.
I nie pomyliła się o wiele. Po paru sekundach do drzwi zaczął ktoś walić, nie było to dyskretne stukanie czy też nieco głośniejsze. Ktoś po prostu zaciśnięta pięścią uderzył kilka razy o białe, niezbyt grube skrzydła, by nie czekając na odpowiedź od raz je otworzyć i wpaść do środka. Byli do dwaj policjanci, którzy od razu wyciągnęli broń i zaczęli mierzyć do Iana.
Odsuń się od niej i pod ścianę. Nogi szeroko, ręce nad głowę, oprzyj tak bym je widział i ani kroku. – Mierzyli do niego, gdy oboje w szoku Ian i Rose nie ruszyli się, jeden z policjantów podszedł i pchnął bruneta.
Bob co się dzieje? – krzyknął do swojego ochroniarza, który stał w drzwiach z jakimś papierem w ręce i niedowierzaniem na twarzy.
Mają nakaz aresztowania cie szefie – powiedział bezradnie rozkładając ręce. Kilka razy jeszcze przejechał wzrokiem po tekście umieszczonym na karce, która była złożona na trzy równe części.
Niby za co? – Odwrócił się do jednego policjanta, ale ten go pchnął z powrotem na ścianę.
Ianie Jenkins zostałeś oskarżony o gwałt na nieletniej Annie Snaps. Masz prawo zachować milczenie, każde słowo może zostać użyte przeciwko tobie. Jeśli nie stać nie na obrońcę zostanie on przydzielony Ci z urzędu. – Policjant skuwał gwiazdora w metole i zimne jak jego głos kajdanki, a przerażona dziewczyna siedziała w bezruchu, czekając na jakąś oznakę, że tylko kiepski żart czy coś takiego. Ale to nie nastąpiło, co wprowadzało ją w jeszcze większe osłupienie.
Co jaki gwałt? Ja nic nie zrobiłem – szarpnął się, ale na nic mu się to zdało, gdyż mundurowy używając specjalnego chwytu, unieruchomił go, schylonego w pół. Jednak gdy zobaczył minę rudej skamieniał – Rose nic nie zrobiłem. Musisz mi uwierzyć, nikogo nie skrzywdziłem. Nie jestem przestępcą, to jakieś nieporozumienie, musisz mi uwierzyć – mówił z takim przejęciem, ale ognisto włosa nie była w stanie się odezwać, jednie tylko kiwnęła potwierdzająco głową.
Nagle jej najpiękniejszy dzień w życiu stał się jakimś koszmarem. Wszystko szło tak cudownie, ale wystarczyła sekunda by zburzyć cały spokój, który panował. Okazało się, że musi jechać z policja i Ianem na komisariat. Ponieważ przebywała z nim sam na sam mogła mieć jakieś cenne informacje, a co gorsza mogła brać udział w dokonanym niedawno przestępstwie. Dla niej ten zarzuć śmieszny, jak ona mogła komuś zrobić krzywdę i do tego drugiej dziewczynie. Jednak mężczyźni byli nieugięci, nic do nich nie docierało. Nie miała jak jechać policyjnym wozem, dlatego też Bob został zobowiązany do dowiezienia jej od razu na posterunek. Jechali prosto za radiowozem, z tylnego siedzenia widziała brązową czuprynę gwiazdora i nie mogła uwierzyć, że to prawda.
Czuła, że to jakiś podstęp, on nie był zdolny do takiej potwornej rzeczy jaką jest gwałt. Widziała to w jego spojrzeniu, gdy do niej mówił. Mogli go oskarżać o różne rzeczy, ale nigdy by nie zrobił krzywdy kobiecie a tym bardziej dziecku jakiemuś. Bo jeśli nieletnia, to ile mogła mieć lat? Piętnaście? Siedemnaście?
Gdy dojechali na miejsce funkcjonariusze policji kazali jej czekać koło jakiś prostytutek, które z widoczną niechęcią patrzyły na nią, jakby zajęła ich teren. Zdenerwowany Bob obiecał zaraz wrócić tylko musi dowiedzieć się czegoś o Ianie. Wrócił po paru minutach w jeszcze gorszym stanie niż w momencie kiedy szedł na zwiad, z jego oczu ciskały gromy, pięści miał mocno zaciśnięte, siadając ciężko na krześle odgrodził zniecierpliwioną dziewczynę od pań lekkich obyczajów.
I co? – Spytała szybko, gdy tylko usiadł.
Zamknęli go w jakieś sali przesłuchań. Nie pozwalają mi tam wejść, jedynie adwokat, po którego już Ian zadzwonił. Obok drzwi, za którymi się znajduje widziałem smarkulę, która udaję przerażona zaistniałą sytuacja. – Oparł głowie o ścianę za sobą i zamknął swoje brązowe oczy na sekundę, po czym westchnął głęboko.
Skąd wiesz, że udaje? – Spojrzała na niego podejrzliwie.
Pracowałem kiedyś jako policjant, ale z powodu zdrowia musiałem zaprzestać i zostałem ochroniarzem Iana, wyczuwam takie rzeczy na odległość. A tą gówniarę pamiętam z jednego z ostatnich koncertów. Chciała się koniecznie dostać do garderoby Iana, ale jej nie wpuściłem, załatwiłem autograf i odesłałem do rodziców, którzy na nią niby czekali. Do tej pory pamiętam jak odchodząc mówiła, że tego pożałujemy. I proszę bardzo. Jest. Teraz to co się dzieje, to jej zemsta, widziałem w jej oczach to, gdy mnie zobaczyła przed chwilą. – Wyjaśnił, a Rose nie mogła uwierzyć jakie mściwe mogą być nastolatki, gdy coś nie idzie po ich myśli. Chore jest to, że nie można nawet spokojnie koncertować, żeby nikt nie oskarżał cie o każde zło na świecie. Na szczęście miała okres dojrzewania już sobą. Teraz miała dwadzieścia lat i wykazywała się trochę lepszym rozumem. W każdym razie, miała taką nadzieję.
Nie da się tego jakoś udowodnić? – liczyła na twierdzącą odpowiedź od niego, ale doczekała się tylko, przeczącego kiwania głową. – Musisz jakoś mi załatwić, żebym mogła z nim porozmawiać – wpadł jej do głowy pewien pomysł, który miała nadzieję, że wypali.
Z kim? – Spytał zdezorientowany, jakby wyrwała go z wielkiej zadumy.
No jak z kim? No z Ianem – Spojrzała na niego zirytowana, ale oczy świeciły się jakby ktoś zapomniał w nich wyłączyć światło.
Co wymyśliłaś? – Uśmiechnął się do niej zadowolony. Mimo, że znaliśmy się tylko kilka godzin, już powstała między nimi nić porozumienia. Wiedział, że ta drobna, ruda dziewczyna wygląda tylko na taką niepozorną, a tak naprawdę w środku niej kryje się prawdziwa kobieta z pazurami.
Nie mogę powiedzieć. Załatw mi rozmowę z nim, bez świadków i kamer – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, chociaż wyraz twarzy raczej zdradzał, że prosi go o to.
Przecież to niewykonalne – oburzył się jakbym żądała gwiazdkę z nieba.
Taki wielki facet jak ty na pewno sobie poradzi z takim zadaniem prawda? – Specjalnie użyła takich a nie innych słów. Ego mężczyzny było ogromne i liczyła, że i tym razem zadziała. Z zaciśniętymi ustami wstał i odszedł od niej szybkim krokiem a ona się uśmiechnęła usatysfakcjonowana, że po raz kolejny udało jej się podejść faceta.
Jednak im dłużej siedziała, tym coraz bardziej się denerwowała. Chciała by jej plan się powiódł, ale musiała mieć zgodę Iana żeby coś takiego zrobić. Wiedziała, że nie będzie to łatwe. Ba... była prawie pewna, że się nie zgodzi. Ale cóż, wtedy zrobi to po swojemu.
Czekała i czekała, a Bob nie wracał. Nie miała już pojęcia ile siedziała koło tych kobiet, które mówiły takie rzeczy, że uszy więdły i do tego te ich słownictwo. Czuła, że ta noc zostanie w jej pamięci na całe życie i nie koniecznie jako jedna z pozytywnych. Jej urodziny, ale już nie była pewna czy najlepsze w życiu. Na pewno bardzo efektowne i niezapomniane. Jednak za to powinna podziękować tej dziewusze przez, którą całe to zamieszanie. Już była gotowa do niej iść i jej wygarnąć, gdy na horyzoncie pojawił się Bob.
Masz pięć minut u niego. Możesz mi wierzyć poruszyłem niebo i ziemie by to załatwić. Mam nadzieje, że twój plan jest wart zachodu. – Poprowadził ją do jakimś zielonkawym korytarzem aż do wyblakłych niebieskich drzwi. Pod którymi stał strażnik z kwaśna miną patrząc na Rose jak i na Boba. Na przekór niemu, uśmiechnęła się Pana policjanta, przed wejściem.
Za drzwiami, siedział Ian, jego dłonie były skute i położone na stole, który stał przed nim. Głowę miał schyloną w dół, wzrok opuszczony na swoje kolana. Widać było po nim, że jest zmęczony. Najpierw koncert, a teraz to zamieszanie. A pokój w odcieniu zgniłej zieleni z mocną jarzeniówką nie dodawał pozytywnej energii.
Dzięki Bob, pilnuj by nikt nie podsłuchiwał dobrze? – Podniosła wzrok na mężczyznę, który tylko kiwnął głową i wyszedł bez słowa.
Co ty tu robisz? – Zgarbiony brunet podniósł na mnie zdziwiony wzrok.
Ciebie też miło widzieć – zakpiła, co jak co, ale miała w planie uratować mu skórę. Nie rozumiała jak mógł myśleć, że go tutaj zostawi.
Myślałem, że już cie puścili. Zrozumieli, że byłaś tylko fanka. – Wiedziała, że specjalnie użył tego słowa. Myślał, że ktoś ich podsłuchuje.
Bob załatwił tylko pięć minut z tobą, bez policjanta i nagrywania więc muszę się streszczać – powiedziała bliżej podjeżdżając do niego. – Słuchaj, wiem że tak gówniara cie wrabia. Dlatego wymyśliłam, że będę twoim alibi. Gdy będą pytać gdzie byłeś tamtej nocy powiedz, że ze mną. Jesteśmy parą, nie wiem kochankami, czy czymkolwiek. – skończyła mówić, a on siedział przez chwilę patrząc się na nią jak na nienormalną.
Co? Zgłupiałaś nie będę cie w to mieszać. – Chciał się zerwać i przejść kilka razy po pomieszczeniu, żeby lepiej mu się myślało, ale zapomniał, że jest przypięty do krzesła.
Nie zgłupiałam. Ale ona na pewno ma jakieś asy w rękawie. Ja jestem twoim najlepszym wyjściem. No bo co, robiłeś tamtego wieczoru po koncercie, kiedy niby ją zgwałciłeś? – Przy ostatnim słowie się skrzywił. Było widać jak na dłoni, że nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego. Nie rozumiała jak ludzie mogą w to wątpić.
A co mogłem robić po koncercie? Oczywiście, że odpoczywałem u siebie w pokoju hotelowym, wie o tym tylko Bob bo on dba o to by nikt nie wiedział, gdzie jestem. – Położył głowę na skrzyżowanych rękach, które wciąż leżały na stole.
Widzisz! Bob potwierdzi moje zeznania, nikt się nie dowie o niczym. Jej oskarżenie jest bezpodstawne. Ja wierze, że nie zrobiłeś jej nic. Dlatego pozwól sobie pomóc. – Odruchowo jej dłoń powędrowała do jego włosów i odgarnęła je tak by mogła spojrzeć mu w oczy.
Podniósł głowę i uniósł wzrok prosto na nią. Patrzyli na siebie w milczeniu, żadne z nich się nie poruszyło ani o milimetr. Wpatrzeni w siebie, nie widzieli nic prócz tej drugiej osoby.
Nie możesz tego zrobić. Odkryją prawdę i jeszcze skarzą ciebie za krzywoprzysięstwo – wyszeptał z zgrozą. Z jego oczu można było wyczytać, że walczy sam z sobą. Nie mógł zdecydować czy pozwolić jej na takie niebezpieczeństwo, czy dać jej tak ryzykować. Nie chciał, żeby narażała się dla niego, nie był tego wart.
Nic mi nie mogą zrobić. Spojrzą na mnie i od razu uwierzą, nikt nie będzie posądzał niepełnosprawnej osoby o to, że kłamie. – Uśmiechnęła się chytrze, do niego. Chciał jej coś powiedzieć, ale nie zdążył, drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł do środka policjant przerywając im tą intymną chwilę.
Gołąbki koniec wizyty. – Mówiąc to złapał wózek dziewczyny i wyprowadził z pomieszczenia, nie dając im się nawet pożegnać.
Jednak plan się nie powiódł, ruda nie dostała odpowiedzi na swoją propozycje. Została zaprowadzona, z potworem na korytarz koło prostytutek. Obok nich krążył nerwowy Bob, który gdy tylko zobaczył Rose zatrzymał się i odebrał ją z rąk mundurowego. Nie zatrzymał się koło krzesełek tylko poszedł dalej. Nie wiedziała dokąd ją prowadzi, ale musiała mu zaufać. Zatrzymali się dopiero po kilku minutach, w odległym kącie posterunku.
Co to za cudowny pomysł, na który wpadłaś? – Spytał i oparł się o pobliską ścianę, uważnie jej się przypatrując.
W zeznaniach, powiem że tamtej nocy Ian był ze mną cały czas. Nie mógł więc zgwałcić tej dziewczyny – powiedziała najkrócej jak umiała.
Oszalałaś? – Dziewczyna wiedząc jaką odpowiedz dostatnie przewróciła oczami, gdy tylko to usłyszała.
A masz lepszy pomysł, Panie Wielki? – zakpiła. Nie rozumiała, czemu sprzeciwiają się jedynemu planu, który mógł zadziałać i uratować Iana od wielu lat spędzonych w więzieniu.
Przecież, jeśli odkryją prawdę pójdziesz siedzieć – powiedział to takim tonem, jakby chciał zdradzał jej coś niespotykanego. Tylko, że już wiedziała o tym, jednak jej cała dusza nie pozwala dopuścić do siebie myśli, że brunet przez jakąś dziewuchę będzie skazany.
Boże, ale wy jesteście przewrażliwieni. Nic się nie stanie. – Upierała się przy swoim, wierząc że to jedynie wyjście. Nie zdążył jej odpowiedzieć bo kolejny raz przerwano rozmowę, tylko tym razem z kim innym. Znowu pojawił się policjant, więc od razu zamilkli.
Pani Rose Scott ? – Podszedł do niej i przypatrywał się uważnie, bądź to miał być jego złowrogi wzrok. Nie mogła się zdecydować.
Tak. – Pokiwała twierdzącą głową.
Jest Pani wzywana na przesłuchanie. Śledczy by chciał z Panią porozmawiać, proszę za mną. – Odwrócił się i odszedł się czekając na jakikolwiek ruch czy idą za nim.
Bob odsunął się od ściany i podszedł do rudej, nic nie powiedziała tylko posłała mu wymowne spojrzenie, w którym pokazała, że wcieli swój plan w życie, bez względu czy się godzą na to, czy nie. Dostrzegła prawie nie zauważalnie kiwnięcie głowa, dające potwierdzenie, że pomoże jej w tej intrydze. Ruszyli za policjantem, który zaprowadził ich do pokoju identycznego jak ten, w którym siedzi, bądź siedział Ian. Tylko, że tutaj w środku stał jakiś mężczyzna po czterdzieste, z brązowymi oczami i podobnym kolorem włosów. Wyróżniały się tylko tym, że miały pierwsze pojedyncze siwe nitki. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, odwrócił się do nich. W garniturze, idealnie dopasowanym do jego dobrze zbudowanej sylwetki. W czarnym kolorze, jedynie z białą koszulą i ciemno niebieskim krawatem, wyglądał na poważne i gotowego ich pogrążyć.
Proszę wprowadzić świadka i wyjść – powiedział do Boba.
On zostaje, nie będę rozmawiała z Panem bez kogoś znajomego u boku. – Była stanowcza. Nikt nigdy nie mówił jej jak wygląda takie przesłuchanie, a Wielkolud już się znał wiec wolała go mieć przy sobie w razie czego.
Osoby z otoczenia oskarżonego nie mogą brać udziału w przesłuchaniu. To może zaszkodzić śledztwu. – Na jego czole pojawiła się dodatkowa zmarszczka wyrażająca zniecierpliwienie.
No to czuje, że nic pan się nie dowie ode mnie... – mruknęła złośliwie patrząc mu prosto w oczy.
Rose... – Ostrzegawcza nuta w głosie Boba mówiła, że przekracza niewidzialna granice.
Spokojnie, pójdźmy na kompromis. Pani przyjaciel zostanie, ale w zamian powie Pani cała prawdę jaka Pani zna, dobrze? – Spytał uważnie patrząc na dziewczynę.
Oczywiście. – Obiecała, wiedząc że nie dotrzyma danego słowa.
______________________________
Rozdział 2 gotowy!:D I jak się podobał?

4 komentarze:

  1. oj, bardzo się podobało.
    Rose,jakie Ty masz pomysły ! :D hahha, mam nadzieję, że wypali
    Hot-fanki... Bożenko , po co ona chciała mu zrujnować życie ?
    Polubiłam "Pana Wielkiego" :d
    Czekam na nn! :D
    Zapraszam do mnie:
    1)http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
    2)http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Policjant skuwał gwiazdora w metole i zimne jak jego głos kajdanki" - nie wiem czy to literówka, czy jakieś nieznane mi słowo, ale chodzi mi o 'metole'.

    "widziałem smarkulę, która udaję przerażona" - udaje, bez ogonka kiedy piszemy w kontekście osoby trzeciej.

    "nie oskarżał cie o każde" - zgubiony ogonek :)

    "Mimo, że znaliśmy się tylko kilka godzin, już powstała między nimi nić porozumienia. " - tutaj też jakieś zagubienie osoby narracji

    "Gdy weszliśmy do pomieszczenia, odwrócił się do nich." - kolejna zguba

    Wybacz, wyłapałam te błędy i napisałam Ci, żebyś mogła sobie poprawić, jeśli będziesz miała takie życzenie.

    Odnośnie samej treści, jestem jednocześnie załamana i zachwycona. Zazdrosne nastolatki, które wymyślają cuda na kiju, by dopiec swoim ideałom. Przykre. Z drugiej strony, wymyśliłaś to perfekcyjnie i równie dobrze to opisałaś. Trochę dziwna jest nagła przemiana grzecznej Rose w sprytną intrygantkę, ale właściwie to nie poznajemy do końca jej skomplikowanej osobowości. Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na trzeci rozdział.

    Tymczasem jeśli masz życzenie, zapraszam do siebie, mam trochę opowiadań, do wyboru do koloru.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Donośne pukanie do drzwi. "Pora na egzekucję!"
    Jesteś gotowa na prawdę? Upewnij się ! Egzekutornia właśnie ruszyła !
    http://blogowa-egzekucja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Życzę weny i czekam na następny rozdział ;)
    http://learn-love-again.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń