– Panno
Rose, od kiedy zna Pani oskarżonego? – Rozsiadł się na wąskim,
plastikowym krześle, naprzeciw rudowłosej. Patrzył na nią wrogim
wzrokiem, chcąc ją przestraszyć by mówiła prawdę.
– Dokładnie
nie pamiętam dnia, ale będzie to gdzieś koło dwóch miesięcy. –
Zawahała się sekundę przy podaniu liczby, ale nie wiedziała
dokładnie kiedy niby miał odbyć się ten gwałt.
– Spędzacie
ze sobą dużo czasu? – Zapytał.
– Dużo
to znaczy ile? Jak Pan wie, Ian to zajęty człowiek, koncerty, próby
i wiele innych rzeczy. Gdy znajduje czas to tak, spotyka się ze mną
– powiedziała na pozór luźnym głosem, tak naprawdę w środku
drżała z niepokoju.
– I
co wtedy robicie? – Uśmiechnął się kpiąco.
– A
to chyba już nie Pana interes prawda? – odpowiedziała złośliwie.
– Rose...
– Bob położył dłoń na jej ramieniu.
– Ech,
siedzimy, rozmawiamy, oglądamy filmu, lub po prostu czasem milczymy.
Ludzie czasem lubią pomilczeć. – Próbowała być spokojna i nie
pokazywać po sobie zdenerwowania, ale coraz trudniej jej to
wychodziło.
– Mówisz,
że w dniu gwałtu byłaś z oskarżonym, a co to był za dzień
przypomnij mi? – Wiedział jak podejść, za to ona nie miała
pojęcia jak z tego wybrnąć.
– Poruczniku,
proszę sobie darować takie tanie próby podejścia świadka.
Wszyscy dobrze wiemy, że było to dokładnie trzynastego, zeszłego
tygodnia. – Wtrącił swoje trzy grosze Bob, za co dziewczyna była
mu wdzięczna.
– Utrudnia
Pan przesłuchanie – warknął mężczyzna w garniturze.
– Nie,
to Pan zadaje beznadziejne pytania. Jak nie umiesz prowadzić
przesłuchania to przyprowadź kogoś kompetentnego – odwarknął
mu, ale Rose prędzej by się przestraszyła łagodnego Boba, którego
zna, niż policjanta.
– Zaraz
ciebie wyrzucę z sali i tyle będzie twojego mądrzenia się.
Myślisz, że jak kiedyś byłeś wielką szychą to teraz możesz
się rządzić? Mylisz się. – W każdym słowie dało się wyczuć
jad godny niemałej żmii.
– Poruczniku
Kevins, proszę wyjść. Od tej pory przejmuję świadka i całą
sprawę. – Do pomieszczenia wszedł mężczyzna bliski
sześćdziesiątki, z siwymi włosami, lekkim brzuszkiem. Czuło się
od niego powagę i surowość, ale również i dobroć, którą
jeszcze bardziej się czuło gdy się uśmiechnął do dziewczyny.
– Witaj
Steven, wieki cie nie widziałem – Bob podszedł do mężczyzny z
uśmiechem i go serdecznie uścisnął.
– Ale
sobie robotę znalazłeś. Ty, ten który zawsze kpił z ochroniarzy
gwiazd. – Staruszek roześmiał się głośno, patrząc na bruneta
jak na syna.
– To
mój dobry znajomy, znamy się już bardzo długo, dlatego takim
zaskoczeniem było dla mnie, gdy po koncercie wparowała policja i go
tu zabrała. Co ta małolata naopowiadała? – Postanowił kuć
żelazo póki gorące. Wolał wyciągnąć ta informacje by mieć
czas na jakąkolwiek pomoc.
– Twierdzi,
że tamtego wieczoru Ian ją zgwałcił w swojej garderobie. Mało
tego mamy obdukcje lekarską, która potwierdza gwałtowną i
brutalną penetracje. Co prawda nie ma żadnych mocnych dowodów, ale
ona wskazała jego i trzyma się twardo tej wersji. – przez sekundę
patrzył w dokumenty, ale zaraz podniósł wzrok. – A panienka jak
się wydaje, jest druga stroną rzeki i twierdzi, że tamtego dnia
oskarżony był z nią tak? – podszedł do krzesła i na nie
usiadł. Przed miły wygląd i ciepło jakiego emanowało od niego,
Rose chciała przyznać się, że kłamała. Jednak to by działała
na ich niekorzyść. Dlatego wolała się trzymać jednej historii.
– Tak,
tego dnia jak przeważnie po koncercie czekałam na Iana w jego
garderobie. Ponieważ on nie ma za dużo czasu, a i wypady na miasto
kończyły by się tak samo, czyli tłumy fanek atakujące go. Wolimy
siedzieć u niego. Tylko proszę uważać bo on będzie zaprzeczał
temu co powiem. Moi rodzice za nim nie przepadają i spotykamy się
za ich plecami. Ciągłe kłótnie z nimi zawsze wprawiały mnie w
zły nastrój i stwierdziliśmy z Ianem, że lepiej będzie im nie
mówić, że utrzymujemy kontakt. Wie Pan, oni są jeszcze z czasów
kiedy rockmen to facet, który pije na umór, ćpa i każdego
wieczoru sypia z inną kobietą, ale ja znam Iana i wiem, że taki
nie jest. – Kłamanie przychodziło jej z zadziwiającą łatwością.
Nigdy dotąd nie umiała kłamać, a dziś wychodziły z jej ust tak
gładko jakby to była prawda.
– Bob?
– Policjant szukał potwierdzenia jej słów u ochroniarza.
– To
prawda. Pozwali się i wiesz jak to młodzi. Błysk w oczach,
fascynacja drugą osobą. Gdy są razem czuć między nimi chemie,
ale póki co są przyjaciółmi – odpowiedział, a rudowłosa
wypuściła z płuc wstrzymywane powietrze.
– No
dobrze skoro jesteście tacy zgodni to zadam jeszcze parę pytań i
odwieziesz ją do domu, żeby nie robić jeszcze większego problemu
z jej rodzicami. – Otworzył teczkę leżąca na stole i zanotował
coś.
– Dziękuję
– mruknęła zawstydzona, tym że okłamała tak miłego człowieka.
Godzinę
później już wchodziła do domu, w którym panowała cisza. Wszyscy
spali za co dziękowała Bogu, bo nie chciała się w tej chwili
tłumaczyć przed cała rodziną. Jedyne co zrobiła to skierowała
się do pokoju brata. Po wjechaniu do pomieszczenia, zobaczyła go
jak zawsze odkrytego i rozwalonego na łóżku. Pogłaskała jego
rude włosy i uśmiechnęła się z miłością. Poruszył się lekko
i otworzył oczy, gdy ją zobaczył od razu się rozbudził z wielkim
uśmiechem.
– Jesteś
najlepszym braciszkiem na świecie wiesz? – wyszeptała tak by nikt
jej nie usłyszał oprócz niego.
– Czyli
się nie gniewasz? – Spytał niepewnie.
– Gniewam?
Chłopaku, dziś byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Chodź do mnie to pogadamy i tak masz jutro wolne, więc nie musisz
spać. – Posłała mu złośliwy uśmiechem, na który jej
odpowiedział cichym chichotem.
Udali
się na tył domu, gdzie był urządzony jej pokój tak by niczego w
nim nie brakowało i by mogła w miarę samodzielnie sobie radzić.
Kazała mu poczekać na łóżku, a sama zamknęła się w łazience,
gdzie przebrała się w długą piżamę i wróciła do
pomieszczenia, gdzie czekało ją gotowe posłanie, na które pomógł
jej się położyć brat. Od czasu wypadku, starał się jej pomagać
jak mógł i mimo młodego wieku był bardzo dojrzały, gdy tylko
mógł z wielką chęcią jej towarzyszył.
Leżąc,
ona przykryta po samą szyje jak zawsze, a on odkryty. Opowiedziała
wszystko co się działo. Nigdy przed nim niczego nie ukrywała,
wiedząc że odpłaca się jej tym samym. Więź między nimi stała
się tak silna, że nic nie było w stanie jej zniszczyć, zaburzyć,
ani nawet naruszyć. Pielęgnowali ją każdego dnia, każdą
rozmową. Czasami w żartach nabijała się z niego, że jego
przyszła będzie zazdrosna o ich bliski kontakt, wtedy on patrzył
na nią z politowaniem i klepał się po czole. A kiedy mieli dużo
do opowiedzenia sobie, robili nocne pogaduchy i przeważnie zasypiali
w połowie zdania, tak też było tym razem. Kiedy Rose opowiedziała
to wszystko co chciała, on z podekscytowaniem mówił o tym, że
powinna dziękować mu za to, ale już nie zdążyła. Zasnęła
głębokim snem, z uśmiechem na ustach.
Obudziły
ją dopiero jakieś głosy, które robiły się coraz głośniejsze.
Rozpoznała, że to rodzice przekrzykiwali siebie nawzajem, do tego
stanowczy głosik Kevina. Zdezorientowana nie wiedziała co się
dzieje, jedyne co do niej docierało to to, że zbliżają się do
jej pokoju. Po paru sekundach, drzwi z hukiem otwierają się, w nich
pierwszy staje brat Rose, który ciągnie za rękę zdziwionego Iana,
za którym idą rozgniewani rodzice. Wyglądało to komicznie i
jednocześnie przerażająco.
Co
Ian robił w jej domu, jej pokoju? Czemu mama z tatą na niego
krzyczą? I dlaczego Kevin ma minę jakby był wściekły i
zirytowany? Te pytania nie dawały jej spokoju, bała się nawet
odezwać by uzyskać odpowiedź.
– Ej!
Ktoś mi powie co tutaj się dzieje? – krzyknęła w końcu by
przekrzyczeć wszystkich. I w jednej chwili zamilkli tak jak chciała,
ale do tego przenieśli wzrok na nią.
– To
może ty nam młoda panno powiesz co to wszystko znaczy? – Oho, gdy
ojciec odzywa się zwrotem „młoda panno” to znaczy, że jest
źle.
– A
co ma się dziać? To jest Ian, ale już go chyba poznaliście –
burknęła pod nosem.
– Tak
to jest Ian, który przyszedł przeprosić za to, że wmieszał cie w
sprawę tego gwałtu o który jest oskarżony, a także o to, że tak
późno wróciłaś do domu. Co masz na swoją obronę? I gdzie ty do
cholery jasnej wczoraj byłaś?! – Gdy mama krzyczy i przeklina to
znak, że należy się ewakuować. I oboje z Kevinem to wiedzą,
dlatego on tylko uśmiecha się do Rose przebiegle i wybiega z
pokoju.
– Zdrajca!!!
– wrzeszczy za nim, ale on już zniknął z pola widzenia.
– Nie
obrażaj brata tylko mów o co chodzi? – Rodzice już stracili
cierpliwość, obojgu z oczu biła wściekłość i chęć mordu
Iana.
– A
mogę się najpierw ubrać? Jakby ktoś nie zauważył to dopiero co
się obudziłam, a wy wparowaliście tutaj, jakbym zabiła prezydenta
Stanów Zjednoczonych. Możecie wyjść? Chciałabym porozmawiać
chwile z Ianen na spokojnie bo z wami się nie da! – najlepszą
obroną jest atak, od zawsze to wiedziała, sprawdziło się i tym
razem. Nie odzywając do niej ani słowem wyszli z pokoju trzaskając
drzwiami – Czyś ty ocipiał do reszty?! – nie wytrzymała i
cicho krzyknęła na bruneta, który cały czas stał zdezorientowany
na środku pokoju.
– Myślałem,
że wiedzą o wszystkim – próbował się wytłumaczyć.
– Tak,
wracam do domu w środku nocy i budzę rodziców by im powiedzieć,
że skłamałam w zeznaniach, bo facet którego ledwo poznałam jest
oskarżony o gwałt. Czy ty jesteś poważny czy na policji dali czy
jakieś prochy na głupotę? – Nie mogła się powstrzymać by go
nie zbesztać, słowa same wypływały z jej ust.
– Jesteś
piękna, gdy się tak wściekasz – powiedział z wielkim uśmiechem.
– A
ty mnie dziś wkurzasz. Co ja teraz mam powiedzieć rodzicom? Pomyśl
lepiej o tym – Przełożyła ręce przez głowę, tak by zasłaniały
jej twarz.
– Jak
już tak się uparłaś na policji i tak zeznałaś to powiemy im
dokładnie to samo co powiedziałaś policjantowi – jego dłonie
odplątały jej ręce i przytrzymał po obu stronach jej głowy.
Nachylał się nad nią i przyglądał się jej. Żadne z nich się
nie ruszało. – Dziękuje, że mi uwierzyłaś i pomogłaś –
pochylił się mocniej i musnął ustami jej czoło.
– Pff
w czoło to całuje się małe dzieci, a kobietę całuje się w
usta. – Słowa wypływają z jej ust zanim zdążyła pomyśleć i
zastanowić się nad tym co mówi.
– Czy
to zaproszenie? – Spytał z głupim uśmiechem.
– Tak.
Co? Nie. Nie! – Zdezorientowana gubiła się w tym co się działo.
– Ach
jaka szkoda, bo tak seksownie wyglądasz taka rozgniewana –
wymruczał jej do ucha i się odsunął o kilka kroków.
– Jesteś
okropny – warknęła, ale w duchu tak naprawdę uśmiechała się
szeroko. – Wypuścili cie? Cofnęli oskarżenie? – olśniło ją,
że jeśli on tu jest to coś musiało się stać.
– Nie,
nie cofnęli, ale nie mają dowodów, a zeznania twoje i Boba
działają na moją korzyść więc musieli mnie wypuścić. Tylko
jest jedno małe „ale” – zamilkł na chwilę – Sprawa trafi
do sądu, będzie wielkie zamieszanie, a że powiedziałaś wszystkim
tą bajkę to zostaniesz wezwana na świadka i będziesz musiała
opowiedzieć to wszystko jeszcze raz, a i pewnie adwokat tej małej
będzie bardzo naciskał na ciebie. – był zły na siebie, że ją
w to wszystko wciągnął, ale wiedział, że bez niej ciężko
będzie się wyplątać z tego bałaganu.
– Sama
się w to wplątałam to teraz się nie wycofam jak tchórz. Możesz
na mnie liczyć, a ta kretynka niech ma się na baczności. –
Uśmiechnęła się przebiegle, wiedziała, że z takimi panienkami
nie ma lekko, ale gdy je się dobrze podejdzie i rozzłości nie
panują nad sobą.
– Pomóc
ci w czymś? Twoi rodzice czekają lepiej, żebyśmy za długo tu nie
siedzieli bo jeszcze coś sobie pomyślą. – Poruszył brwiami z
dwuznaczną miną.
– Posadź
mnie tylko na wózek i idziemy z nimi pogadać. Tylko nie mieszaj w
to Kevina – poprosiła nie zwracając uwagi na jego słowa. Była
zdania że jak każdy facet myślał tylko o jednym. Jak to mówią,
facet jest zawsze głodny, tylko że są dwa głody, jeden na seks,
drugi na jedzenie.
Dopiero,
gdy drugi raz nachylił się nad nią by wziąć ją na ręce
dostrzegła, że ma lekki zarost a także ubrania z poprzedniego
dnia. Musiał z komisariatu pędzić prostu do niej, skoro nawet się
nie przebrał ani nie ogolił. Takie właśnie myśli krążyły po
głowie rudowłosej, ale gdy spojrzała w oczy Iana każda myśl
uleciała. Została pustka i ta zieleń, kolor nadziei. Uwielbiała
te oczy już na zdjęciach gdy je widziała, ale teraz kiedy miała
je nie dalej niż dziesięć centymetrów od swoich, mogła legalnie
się przyznać, że to właśnie je wyobrażała sobie podczas
ćwiczeń. Wtedy kiedy było jej najgorzej, pomogły jej i ona miała
zamiar odwdzięczyć się tym samym. Nie ważne za jaką cenę i nie
ważne czy znajomość z Ianem przemieni się w coś więcej. Pomoże
mu.
__________________________________________
Dobra możecie mi krzywdę zrobić, ale odwołuje się do waszych serc:D Nie wolno krzywdzić Dominiczki:D Demon zabiera mi tyle czasu, że mało mi zostaje mi na Rockmena, ale obiecuje, że będę tu dodawać nowe rozdziały.
A tymczasem... Podobało sie?:D
Notke Dedykuje Anicie, której obiecałam to:D
Notke Dedykuje Anicie, której obiecałam to:D